Jednego z najstarszych kapłanów diecezji świdnickiej żegnano w rodzinnej miejscowości, gdzie spędził ostatnie lata życia.
Mszy św. pogrzebowej 23 marca przewodniczył w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego bp Marek Mendyk w asyście miejscowego proboszcza, ks. Pawła Wróblewskiego - dyrektora domu księży emerytów, jednego z jego podopiecznych - ks. Stanisława Franczaka i innych zaprzyjaźnionych duchownych.
- Żegnamy dzisiaj śp. kapłana ks. Anatola. Ufamy, że stoi przed Bogiem i modli się tak jak potrafi, jak się tego nauczył w rodzinnym domu i na drodze ku kapłaństwu. Trudno nam sobie wyobrazić tę modlitwą, jak ona wygląda, czego dotyczy, a może jest to tylko proste spoglądanie w kierunku światła - mówił w homilii biskup.
Zachęcał do podjęcia drogi prowadzącej do spotkania z Tym, który jest szczęściem i błogosławieństwem.
- Ta droga może wydawać się wymagająca, ale dla tego, kto nią idzie, staje się bodźcem do coraz większego otwarcia własnego serca. I wówczas już nie chodzi o coraz większą liczbę skrupulatnie zachowywanych praw i nakazów, ale o to, by iść krok w krok za Jezusem. Tym bardziej, że dziś słowo: "prawo" bywa synonimem zniewolenia, legalizmu, chłodu, a nawet hipokryzji. Tymczasem w pójściu za Jezusem jest zupełnie odwrotnie, bo czy jest coś bardziej fantastycznego niż prawdziwa miłość, która zawsze szuka i znajduje nowe sposoby dawania siebie innym? - pytał, dając za przykład posługę zmarłego kapłana.