W stolicy diecezji uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej przewodniczy bp Marek Mendyk. Zanim wyszedł z duchownymi i wiernymi na ulice miasta, podczas Eucharystii zachęcał do dostrzegania pozytywów wokół siebie.
W czasie homilii biskup zauważył, że Pan Jezus znalazł prosty sposób, aby pozostać wśród nas - wybrał dwa elementy: chleb i wino, które stanowią część naszej codzienności. Dodał, że także słowo „Eucharystia”, czyli „Dziękczynienie” jest czymś, co stanowi naszą codzienną rzeczywistość.
- Często idziemy na Mszę albo wstępujemy do kościoła, bo potrzebujemy pomocy: myślimy sobie: „Jezus wszystko może”, więc idziemy i prosimy o to czy o tamto. Słuchamy słowa, które jest Jego, przyjmujemy Jego Ciało i Krew. Robimy to wszystko zadowoleni z siebie. Myślimy, że jesteśmy tak dobrzy, że zasługujemy na jakąś nagrodę. Albo też robimy to z przyzwyczajenia, z rutyny, która nie wzbudza w nas żadnego uczucia, żadnego osobistego zaangażowania - zauważył biskup, odwołując się do doświadczenia.
Podkreślał, że słowo Boże, sakramenty działają w nas, bo pochodzą od Boga i nie zależą od naszych zasług, od naszych humorów, naszej osobistej świętości.
- Jezus zawsze chce dla nas dobrze, zawsze nas słucha, daje nam światło, wsparcie, pomoc. Czasem odnoszę wrażenie, że wycofuje się, robi dyskretnie krok w tył, aby pozwolić nam w wolności podejmować decyzje. Pragnie tylko, abyśmy otworzyli serca na łaskę. Jeśli nasze serca nie otworzą się na łaskę, jeśli nie będziemy trwali w postawie wdzięczności Panu, który jest z nami 24 godziny na dobę i siedem dni w tygodniu, Jego wsparcie nie znajdzie w naszym sercu podatnego gruntu - przestrzegał biskup.
Dodał, że w Ewangelii czytamy o wielu cudach Jezusa, który przywracał możliwość poruszania się paralitykom, przywracał życie umarłym, rozmnażał chleb i ryby, aby nakarmić głodnych, uzdrawiał ciało trędowatym. Ale przede wszystkim cudownie przemieniał ludzkie serca. Choroba, niepełnosprawność fizyczna, śmierć były objawami wygasłego serca, które było przepełnione pretensjami, skargami, roszczeniami i nie znało słowa „dziękuję”.
- To Jezus przemienia serca. Sprawia, że są one zdolne zobaczyć wokół siebie dobro i za nie dziękować. To jest cud, gdy osoby, które wcześniej były umarłe, chrome, niewidome, głodne, teraz potrafią dostrzec wokół siebie dobro i za nie dziękować. To jest cud, który trwa, bo z nowym sercem także ich ciała zaczynają mieć się lepiej. To dlatego nosimy dziś Najświętszy Sakrament po miejscach, w których żyjemy: po ulicach, wokół domów, mieszkań, w których spędzamy większość czasu, wokół miejsc pracy, wokół kuchni i jadalni, gdzie się posilamy; wokół miejsc, w których spotykamy się, aby porozmawiać, pooglądać telewizję, pograć w jakąś grę. Bo w tych naszych codziennych miejscach, właśnie tam musimy mieć oczy otwarte na dobro i serce otwarte na łaskę, zdolne do dziękowania - zachęcał.
Po Mszy odbyła się procesja. Biskup dziękował wszystkim, którzy się zaangażowali w przygotowanie procesji.