Do bazyliki Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Strzegomiu trafiła cząstka kości św. Szarbela. To dar od współczesnych członków rycerskiego zakonu, których dolnośląski przedstawiciel od lat związany jest ze strzegomską świątynią.
Dopiero co bp Marek Mendyk wprowadził do strzegomskiej bazyliki relikwie św. Pawła, które pozyskał dla parafii Krzysztof Kaszub, a już miesiąc później pasjonat historii wraz z zakonem templariuszy, którego jest przedstawicielem na Dolny Śląsk, zdobył kolejne doczesne szczątki jednego ze świętych.
- Oddając cześć relikwiom świętych i błogosławionych, których mamy już wiele w naszej świątyni, chcemy czcić Boga za wielkie rzeczy, które uczynił ich rękami. To ci, którzy pełnym zawierzenia sercem i z gorliwą wiarą odpowiedzieli na Jego wezwanie. Jedną z takich osób z pewnością był św. Szarbel. Niech dar jego relikwii, ale też kontemplacja przykładu jego życia stanowi dla nas wzór gorliwego postępowania w wierze, a wstawiennictwo doprowadzi nas do samego Boga, który jest źródłem i szczytem świętości. Relikwie św. Szarbela, które zostały przywiezione bezpośrednio z Libanu, zawdzięczamy naszym braciom templariuszom, których gościmy na czele z panem Krzysztofem Kurzeją, wielkim mistrzem i przeorem polskiego zakonu rycerskiego - wyjaśniał ks. Marek Babuśka, proboszcz parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
Więcej o świętym mówił w homilii bp Adam Bałabuch, który 31 lipca uroczyście wprowadził jego relikwie do świątyni i pobłogosławił przeznaczony na nie relikwiarz. Przypomniał też cudowne znaki towarzyszące jego śmierci. Po pogrzebie grób emanował nadnaturalnym światłem. Ciało nie posiadało oznak rozkładu, a nadto wydobywała się z niego dziwna ciecz o przyjemnym zapachu, która wyciekała nawet z nowego sarkofagu, gdzie przeniesiono ciało. Opowiadał też o jednym ze znanych cudów za przyczyną św. Szarbela.
- Syryjka Mariam Assai Awad mieszkająca w Libanie dowiedziała się, że jest chora na raka żołądka, gdy nastąpiły już przerzuty na jelita i gardło. Operacje nic nie pomogły. Z medycznego punktu widzenia Mariam nie miała żadnych szans na wyleczenie, została więc wypisana ze szpitala, aby mogła umierać w swoim domu. Chora zaczęła wtedy wzywać pomocy św. Szarbela. Pewnej nocy w 1967 r. przed zaśnięciem gorąco pomodliła się o całkowite uzdrowienie. I kiedy obudziła się rano, stwierdziła, że wszystkie symptomy jej choroby zniknęły. Lekarze z miejscowego szpitala byli prawdziwie zdziwieni, kiedy zobaczyli Mariam poruszającą się o własnych siłach. Szczegółowe badania potwierdziły, że kobieta została w niewyjaśniony sposób całkowicie uzdrowienia - przypominał bp Adam.
Zachęcał zebranych, by równie gorliwie za wstawiennictwem św. Szarbela wypraszali potrzebne łaski dla siebie i swoich najbliższych.