Biedaczyna z Asyżu od ponad 800 lat pociąga duchownych i wiernych swoim przykładem. Nie tylko jego naśladowcy w habitach szerzą kult jednego z najbardziej znanych na świecie świętych.
Bliscy św. Franciszkowi są również mieszkańcy parafii, którym patronuje. Na terenie diecezji świdnickiej są takie trzy: w Dusznikach-Zdroju, Wałbrzychu i Świebodzicach. Tę ostatnią odwiedził 4 października bp Marek Mendyk.
- Większość z nas zapewne nie raz słyszała historię życia św. Franciszka, ale myślę, że odpust jest okazją, by wrócić do tej sylwetki, lepiej ją poznać i zastanowić nad tym, czego nas uczy dzisiaj biedaczyna z Asyżu? - mówił na początku Mszy św.
Prezentując w homilii życiorys świętego zauważył, że pierwszą formację biblijną otrzymał od swojej bardzo pobożnej mamy. I choć ojciec widział w nim potencjał do prowadzenia rodzinnego biznesu, nie sprawdził się w tym zadaniu. Próbował też sił jako rycerz, ale i w tym przypadku nie odniósł większych sukcesów.
- W miejscowości Spoleto w czasie snu zobaczył Pana Jezusa, który zaprosił go, by poszedł za planem bardziej szlachetnym. Usłyszał słowa: Komu lepiej służyć? Panu czy Jego słudze? Zrozumiał wtedy, że wielkość, za którą podąża, nie jest mu przeznaczona. Coraz więcej czasu zaczął spędzać na długich modlitwach. Przezwyciężył też swój skrajny wstręt do trędowatych, widząc w nich dzieci Boga - przypominał biskup. Opowiadając dalsze koleje jego losu, zachęcał, by za przykładem św. Franciszka nie tylko kochać zwierzęta, ale też ludzi, którzy nas otaczają.
Wspomnienie św. Franciszka obchodzono uroczyście także w pozostałych dwóch parafiach, ale też we wspólnotach w Kłodzku i Wambierzycach, gdzie posługują ojcowie franciszkanie.
W Wałbrzychu odpustowej Mszy św. przewodniczył o. Kamil Szymczak, pallotyn i były proboszcz parafii.