Na poddaszu bardzkiej kamienicy odnaleziono XIX wieczne formy piernikarskie. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że w tym miejscu po kilku dekadach znów wypiekane są słodkości, które cieszą podniebienia mieszkańców, turystów i pielgrzymów.
Bardo, które może poszczycić się najstarszą rzeźbą romańską przedstawiającą Matkę Bożą Strażniczkę Wiary, kryje w sobie wiele innych tajemnic. To właśnie z kultem cudownej figurki związany był zwyczaj wypiekania pierników, które dla pielgrzymów stanowiły solidny posiłek, a nierzadko i pamiątkę. W mieście znajdowało się aż siedem firm trudniących się tym zajęciem, a pierwszym, który przekuł je w sukces, był Joseph Gerlich. Jego piekarnia mieściła się w samym rynku i funkcjonowała aż do zakończenia wojny. W 2017 r. podczas remontu kamienicy zostały odnalezione formy piernikarskie oraz inne pamiątki rodzinne.
Niezwykle jest to, że zostały odnalezione w miejscu, w którym były niegdyś używane, a smaczku dodaje fakt, że od kilku lat pod tym adresem znów mieści się fabryka pierników. – Te formy są swego rodzaju kapsułą czasu. Rzadko zdarzają się takie odkrycia w miejscach, skąd pochodzą. W ten sposób identyfikują to miejsce – mówił Arkadiusza Muły, dyrektor Muzeum Regionalnego w Jaworze, podczas prezentacji odnalezionych form. Dwie z nich przedstawiają mężczyzn w strojach dworskich. Wizerunki różnią się od siebie detalami strojów. Trzecia jest elementem dwuczęściowej formy. W desce wyrzeźbiono 11 fajeczek, różniących się od siebie detalami.
Jak przyznaje Magdalena Topolanek, która od kilku lat kontynuuje piernikarskie tradycje, wypieki z pieprzowego ciasta przez swój smak i zapach przenoszą nas do innego świata. – Staramy się pokazać ludziom lepszy, niezagoniony świat. Przenosimy ich nawet nie do bajki, ale chcemy im uchylić kawałek nieba, aby wychodzili stąd bardziej wrażliwi – mówi M. Topolanek, która od spadkobierców Maxa Prause otrzymała rodzinny przepis na pierniki. W spotkaniu uczestniczyła wnuczką mistrza piernikarstwa Maxa Prause - Irmgard Wagner.