W parafii Wniebowzięcia NMP przez całą niedzielę gościli związani z Fundacją Fenicja świeccy misjonarze. W czasie Sumy nie tylko przybliżyli postać świętego "Bogiem upojonego", ale także uroczyście wprowadzili jego relikwie.
Uroczystej Mszy św. 29 stycznia przewodniczył ks. Stanisław Chomiak, miejscowy proboszcz, który na początku celebry powitał przybyłych gości.
- W procesji wejścia wprowadziliśmy do naszej świątyni relikwie św. Charbela, wielkiego pustelnika z Libanu. Przywiózł je Kazimierz Gajowy, który przybył do nas wraz z Adamem Rosłońcem. Obaj na co dzień posługują w Fundacji Fenicja, obsługującej cały ruch pielgrzymkowy na terenie Libanu. Cieszę się niezmiernie, że udało się te relikwie sprowadzić do naszej parafii. Mam nadzieję, że będzie ważnym orędownikiem naszych modlitw - podkreślał.
Po odczytaniu Ewangelii i krótkim wprowadzeniu księdza Chomiaka, Kazimierz Gajowy, który dzień wcześniej przyjechał z Libanu, opowiadał o tym, jak zaczęło się pustelnicze życie Jusufa Antuna Machlufa zwanego również Charbelem.
- Z pewnością wielu dziwi, że święty z Libanu, o którym słyszeliśmy jedynie w środkach masowego przekazu, został tak szybko poznany na całym świecie. Zwłaszcza że przeżył swoje życie w skrytości. Najpierw był zwykłym zakonnikiem, a potem chciał jeszcze bardziej poświęcić się Bogu przez życie pustelnicze. Ze względu na ciężką regułę takiej formy, przełożeni rzadko pozwalają zakonnikowi na ten sposób życia - zauważył, charakteryzując szczegółowo życie pustelnicze.
Dodał, że mimo posępnego wyglądu, wszyscy mówili o Charbelu, że nie znali szczęśliwszego zakonnika. Nazywano go z tego powodu "upojony Bogiem".
- Niestety, jak to bywa w życiu, z tego świętego często się naśmiewano. Dla wielu wydawał się dziwakiem. A kiedy go zaczepiali, odpowiadał, że tak naprawdę to narozrabia dopiero po śmierci. Po pochówku w błocie, bez trumny, tego samego wieczoru jego ciało zaczęła otaczać łuna światła. Po interwencji mieszkańców odkopano je i okazało się, że nie ulega zniszczeniu. Przeniesiono go do metalowej trumny i zamurowano w klasztorze. Ze szczelin bardzo szybko zaczęła wyciekać brunatna ciecz, a po odkryciu ciała było wciąż nienaruszone - przypominał misjonarz.
Opowiadał też o cudach, które dzieją się za przyczyną świętego pustelnika. Dotyczą one często osób, które zostały namaszczone olejem utworzonym ze wspomnianej cieczy. Na koniec również miejscowi księża namaszczali chętnych tzw. olejem św. Charbela, a przez cały dzień można się było zaopatrzyć w książki "Liban, więcej niż przewodnik", autorstwa pana Kazimierza, i inne pamiątki związane z zachodnią Azją.