Każdego miesiąca tłumy przyjeżdżają do ks. Krzysztofa Herbuta, by wraz z nim modlić się o ustąpienie dolegliwości. Nie wszyscy jednak tego doświadczają. Dlaczego?
Na to pytanie próbował odpowiedzieć w homilii duchowny na kilka dni przed Światowym Dniem Chorego.
- Jezus uzdrawiał tłumy. Czasem wyobrażam sobie, jak to mogło wyglądać. Patrzę na gromadzących się tutaj każdego miesiąca ludzi. Wielu z nich prosi o zdrowie. I choć Jezus chce ich uzdrowić, często napotyka na przeszkodę - zauważył ks. Herbut.
Wyjaśniał, że jest nią patrzenie na siebie inaczej niż patrzy na nich Bóg.
- Diabeł okrada z patrzenia przez pryzmat dobra, które czynimy, a skupia naszą uwagę na tym, co złe i grzeszne. Wówczas człowiek nie jest w stanie pokochać ani samego siebie, ani drugiego człowieka. Przez pryzmat swoich słabości zaczyna patrzeć na innych, krytykując, a nawet potępiając ich - diagnozował.
Nawiązując do rozmowy św. Faustyny Kowalskiej z Jezusem, przypomniał, że każdy otrzymuje łaskę, dzięki której może trwać przy Bogu, ale wielu tego nie dostrzega lub nawet odrzuca.
- Nie widzimy w sobie dobra, tylko zło. I to nas odcina od Bożej łaski, od uzdrowienia. Nigdy tak na siebie nie patrzcie! Bo w was jest dużo dobra. Jesteście radością Boga - apelował.
Przestrzegał też przed drugą skrajnością - poczuciem fałszywej świętości. Mówił, że i w tym przypadku zdarza się, że nie widząc w sobie grzeszności, dajemy się zamknąć pysze na łaskę Boga. Przekonywał, że potrzebna jest równowaga, dzięki której będziemy widzieć dobro, ale i nie stracimy świadomości własnej słabości.