Miał wiele okazji, żeby się zmienić, ale z nich nie skorzystał. Dopiero bezwarunkowa miłość, jaką otrzymał od ks. Jana Kaczkowskiego, zmieniła wszystko.
Patryk Galewski jest pierwowzorem jednego z bohaterów filmu „Johnny”. Wokół jego historii utkana jest opowieść o ks. Janie Kaczkowskim, założycielu puckiego hospicjum, który wielu osobom dał impuls do przemiany życia. Jednym z nich jest właśnie Galewski. – Jan kochał ludzi niezależnie od tego, kim byli, swoje życie poświęcił drugiemu człowiekowi. Byłem ważny dla Johnnego – mówił Patryk podczas spotkania z młodzieżą w trakcie rekolekcji szkolnych zorganizowanych w Zespole Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Mokrzeszowie.
– Nazywam się Patryk Galewski, mam 34 lata. Jestem po trzech próbach samobójczych. Jestem tatą, szefem kuchni w dwóch restauracjach, zdałem maturę, poszedłem na studia. Dziś potrafię czuć życie w piękny sposób. Niecałe dwa lata temu zrozumiałem, że byłbym egoistą, gdybym tę przestrzeń miłości zatrzymał dla siebie. Wraz z Fundacją im. księdza Jana Kaczkowskiego stworzyłem projekt „PAKA. Inne garowanie”. Jeżdżę do szkół, domów dziecka, zakładów poprawczych, prowadzę warsztaty z gotowania, które są tylko pretekstem do opowiadania historii mojego życia. A tak naprawdę mówię o przestrzeni miłości, jaką otrzymałem od Jana – dodał.
Pomysł spotkania z Patrykiem Galewskim wyszedł z inicjatywy ks. Marcina Zawady, proboszcza par. św. Jadwigi w Mokrzeszowie, który po wielu latach reaktywował rekolekcje szkolne. – Ujęło mnie to, co pan Patryk powiedział zapytany, czy jest jedynym, którego ks. Jan wyprowadził na dobrą drogę. Wtedy zaczął wymieniać swoich kolegów z osiedla, którym także pomógł. Ks. Kaczkowski żył krótko, a tak wiele dobrego zrobił. We mnie jako księdzu rodzi to refleksję i pytanie, co daję innym ludziom, co może spowodować, że ktoś się zmieni – mówi ks. Marcin Zawada.
W rekolekcjach udział wzięli uczniowie technikum, ostatnich klas szkoły podstawowej, a także uczestnicy warsztatów terapii zajęciowej. Młodzież w wielkim skupieniu słuchała opowieści Patryka Galewskiego o ciemnych kartach jego życia, problemach z prawem, próbach samobójczych czy imprezach zakrapianych alkoholem i wszelkim rodzajem narkotyków. To wszystko doprowadziło go do spotkania z ks. Kaczkowskim, w którego hospicjum miał odpracować 360 godzin społecznych w ramach wyroku sądowego. Spotkał człowieka, który okazał mu bezinteresowną miłość i stał się dla niego jak ojciec. Gdy sąd postanowił po kilku latach odwiesić zasądzone wcześniej wyroki, mógł liczyć na jego wsparcie. – Trzy dni przed posiedzeniem sądu Jan miał operację wycinania nowotworu z mózgu. Wtedy pokazał, jak jestem dla niego ważny. Uciekł ze szpitala, żeby w tym dniu być ze mną. Przed sądem mówił, że nie widział mnie, kiedy wdawałem się w bójki i ćpałem, ale widział mnie przy umierających ludziach w hospicjum. Powiedział, że umierający człowiek uśmiecha się do dwóch rzeczy – do swoich bliskich i do dobrego człowieka. Powiedział o mnie, że jestem dobrym człowiekiem – wspominał Galewski.
Czytaj też: Wywiad z reżyserem filmu „Johnny”
W spotkaniu towarzyszył mu Piotr Żyłka, dziennikarz, autor książek, m.in. o ks. Janie Kaczkowskim „Życie na pełnej petardzie”, do którego zwrócił się o pomoc w rozwoju projektu „PAKA”. Zapis rozmowy, w której Patryk Galewski opowiada Piotrowi Żyłce swoją historię, jest dostępny tutaj, natomiast na stronie www.fundacjakaczkowskiego.org można zapoznać się z działalnością Fundacji im. księdza Jana Kaczkowskiego.