W uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w stolicy diecezje głównej Eucharystii przewodniczył biskup świdnicki Marek Mendyk.
W homilii bp Marek Mendyk przypominał, że uczestnictwo w procesji Bożego Ciała jest świadectwem wiary w to, że historia Jezusa to nie mit o zwycięzcy ani opowieść ku pokrzepieniu serc. - To rzeczywistość, która jest tak bardzo realna, jak czerwcowa zieleń, zapach bzów i rozmiękczony promieniami słońca asfalt, po którym idą stopy ludzi kroczących w postawie uwielbienia za Chrystusem. Wychodzimy, aby pokazać innym - a może przede wszystkim sobie samym - że On jest! Żywy. Prawdziwy. Obecny - podkreślał biskup świdnicki, kierując słowo do zebranych w katedrze przedstawicieli duchowieństwa i laikatu.
Wyjaśniał, że liturgiczny znak procesji przypomina, że ludzkie życie jest drogą, a człowiek - wędrowcem (łac. homo viator). - Jej „prototypem” była wędrówka ludu wybranego z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej, w Nowym Testamencie zaś Pascha Jezusa - Jego przejście ze śmierci do życia. Pomimo całej zewnętrzności - tego dnia barwnej, ubranej w tradycję, miejscowe zwyczaje - najważniejsze niezmiennie pozostaje duchowe przeżycie komunii z Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym - przekonywał bp Mendyk.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z PROCESJI:
Zaznaczył, że wyjście w uroczystość Ciała i Krwi Chrystusa na ulice miast i wsi jest przypomnieniem, że Eucharystia to nie statyczna obecność, ale dynamizm, który ogarnia całe ludzkie życie. Stanowi zaprzeczenie uparcie głoszonej tezy, pomimo kompromitacji systemu, który ją wylansował, że wiara jest sprawą prywatną każdego człowieka. - To nie jest tak! Ona nabiera blasku wtedy, gdy zakłada szaty codzienności. Staje się silniejsza wtedy, gdy się nią dzielimy. Nie ma tu nic z duchowego ekshibicjonizmu. Wiara w żywą obecność Chrystusa pośród swojego ludu, ograniczona tylko do prywatnych przekonań, karłowacieje. Tego dnia mamy się policzyć, zobaczyć, przeżyć radość spotkania. Zrozumieć, że jesteśmy silni wtedy, gdy stanowimy jedność. Uświadomić sobie, że Eucharystia to pokarm dla słabych, a nie uczta dla elit - dodał biskup.
Zwrócił uwagę także na inny wymiar uroczystości Bożego Ciała: ekspiacji za grzechy świętokradztwa, za niewiarę w realną obecność Chrystusa w konsekrowanych postaciach. Powołał się przy tym na słowa bulli „Transiturus” papieża Urbana IV ustanawiającej święto ku czci Ciała i Krwi Chrystusa.
Mówiąc o niebezpieczeństwach XXI w., zachęcał, by całe życie uczestniczących w liturgii życie było zakorzenione w Eucharystii; zakorzenione w słowach Jezusa, powtarzanych nieustannie nad chlebem i winem: „Bierzcie, to jest Ciało moje. To jest moja Krew Przymierza”, która za was będzie wylana.
- Eucharystia jest źródłem i szczytem Bożego dzieła zbawienia. Pan przychodzi w Niej nie po to, by dać nam coś z siebie. On przychodzi, by dać nam siebie całego. W Eucharystii udziela się miłość Boga do nas - miłość tak wielka, że karmi nas On sobą samym. Przypomina nam Ojciec Święty, papież Franciszek: „Pan Jezus stając się chlebem łamanym dla nas, w istocie obdarza nas całą swoją łaską i miłosierdziem, aby odnowić nasze serca, odnowić nasze życie i nasz sposób relacji z Nim oraz z braćmi i siostrami” - cytował biskup świdnicki, zachęcając do wspólnej procesji, by wielbić Boga obecnego pośród w Najświętszym Sakramencie.
On także przewodniczył procesji eucharystycznej, która przeszła ulicami miasta do kościoła św. Józefa Oblubieńca NMP. Przy każdym z czterech ołtarzy skierował do idących za Najświętszym Sakramentem słowo.