W dobie poszukiwań nowych metod ewangelizacyjnych mniszki klaryski od wieczystej adoracji od wieków trwają przy metodzie, która jest prosta jak drut, żeby nie powiedzieć – igła. Dzień i noc trwają w obecności Pana i patrzą na Jezusa. Może tyle wystarczy?
Siostra Józefa wychodzi z modlitw i szybkim krokiem udaje się do pracowni. Ma 15 minut wolnego czasu. Zdąży usiąść za krosnami, nawlec nitkę i niczym pędzlem zrobić kilka pociągnięć igłą. W młodości trochę malowała, więc to porównanie jest w pełni uzasadnione. Wykorzystuje każdą chwilę na haftowanie. Między innymi w ten sposób klasztor się utrzymuje. Kalendarz zamówień zapełniony jest już na cały przyszły rok. W swojej pracy s. Józefa kieruje się przypisywanym benedyktynom hasłem ora et labora. – Moje zajęcia nie przeszkadzają mi w byciu przed Bogiem. Wykonując swoją pracę, mogę cały czas łączyć się z Jezusem i wszystko robić na Jego chwałę. Bardzo lubię haftowanie, a jeżeli coś jest pasją, to człowiek zawsze znajdzie na to czas – tłumaczy, rozkładając na stole swojej pracowni Sztandar Arcybractwa Matek Chrześcijańskich z Woszczyc. Jej zadaniem jest renowacja, a właściwie wyhaftowanie sztandaru od zera, ponieważ stary, nadgryziony zębem czasu i powleczony farbą, mającą przedłużyć jego życie, do niczego się już nie nadaje. Jest koniec czerwca, chorągiew musi być gotowa w lipcu. Na razie w nowy materiał nie wbiła jeszcze igły ani razu. Zdąży? – Muszę zdążyć – mówi spokojnie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.