To zaś należało czynić, a tamtego nie zaniedbywać (Mt 23,23-26).
Przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!
Aż do tego stopnia nasz zmysł moralny może ulec błędnemu myśleniu. Dobrym obrazem może być opowieść o pewnym rozbójniku, który włamał się do cudzego domu, obładował się jego kosztownościami, na końcu wszedł do spiżarni, wziął pęto kiełbasy i natychmiast wypluł: "Przecież dzisiaj piątek, o mało co bym postu nie złamał!".
Można jednak wpaść w pułapkę tej dowcipnej historyjki i myśleć, że nas nie dotyczy zarzut Pana Jezusa o przecedzaniu komara i połykaniu wielbłąda. A niestety ten zarzut może dotyczyć każdego z nas.
Na przykład staramy się o to, żeby nasze dzieci miały wszystko, nawet gwiazdkę z nieba. A zapominamy zarazem dawać im to, co najważniejsze: samych siebie, nasz czas, naszą miłość. Krótko mówiąc, przecedzamy komara, a połykamy wielbłąda.
Orygenes w swoim komentarzu do tej Ewangelii św. Mateusza napisał: "Mięta, koper i kminek to tylko dodatki do posiłku, ale nie sam posiłek. Tym, co konieczne w nawróceniu, dzięki któremu dostępujemy zbawienia duszy, jest miłość i wiara, w przeciwieństwie do wspomnianych legalizmów, które są bardziej przyprawami i ziołami. Nie dzieje się dobrze, kiedy cała uwaga zwraca się ku drobnostkom. Niewłaściwą rzeczą jest traktować drobne cząsteczki, jak gdyby były całością. Kiedy nie ofiarujemy Bogu tego, co niezbędne dla Jego chwały, błądzimy”.
Święta Moniko, wyproś nam u Boga serca szczere w miłości do Boga i naszych bliźnich, abyśmy potrafili odróżnić komara od wielbłąda w naszych codziennych wyborach.