Milcz i wyjdź z niego (Łk 4,31-37).
Często możemy stawać przed Panem pełni nieuporządkowanych myśli i pragnień, prowadzeni duchem, który nie jest duchem Jezusa Chrystusa, zatroskani o to, że w zetknięciu z Bożą mocą stracimy to, co jest dla nas najważniejsze.
Dobrze, jeśli umiemy wtedy, jak ten biedak z Kafarnaum, stanąć w prawdzie i zawołać wniebogłosy (!):
Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boga.
Jezus w takiej sytuacji wzywa do milczenia. I uzdrawia.
O. Thomas Keating OCSO w książce „Otwarty umysł, otwarte serce” pisze tak: „Bóg przemawia do nas na różne sposoby: przez nasze myśli, zmysły, władze. Nie zapominajmy jednak, że Jego ojczystym językiem jest milczenie”.
Dodaje też, że cisza, w której spotykamy Boga, jest najlepszym sposobem na wewnętrzne uzdrowienie: „Jan od Krzyża nauczał, że wewnętrzna cisza to miejsce, w którym Duch tajemnie namaszcza duszę i leczy najgłębsze rany”.