W oczekiwaniu na tęczę [KOMENTARZ]

Ziemia kłodzka była nazywana krainą Pana Boga. Czy Bóg się od niej odwrócił?

Jest tu ich pełno. Przydrożnych kapliczek. Domowych i słupkowych. Znaleźć je można nawet przy leśnych i polnych dróżkach. Z tego powodu ziemia kłodzka nazywana była Bożą doliną albo zakątkiem, poletkiem, krainą czy też krajem Pana Boga. Ze względu na liczbę maryjnych sanktuariów mówiono o niej również jako o kraju Maryi.

Obecnie ziemia kłodzka przeżywa ogromne cierpienie. To cierpienie ludzi, którzy opłakują śmierć swoich bliskich, którzy zostali pozbawieni swoich domów, którzy stracili cały dobytek, którzy stracili nadzieję. Przypominają mi się słowa ks. Józefa Tischnera, że cierpienie nie ma sensu. Zgodzi się z nimi każdy, kto bardzo cierpiał. Ten, kto cierpiał tylko niewiele, może tych słów nie rozumieć. Małe cierpienie łatwiej schować w kieszeń, przysypać. Cierpieniu, które przechodzi ludzkie pojęcie, nie da się zaprzeczyć.

Cierpienie nigdy nie ma sensu, ale - jak pisał Viktor Frankl, twórca logoterapii, czyli nurtu raczej filozoficznego niż psychologicznego - sens życia można odkryć poprzez to, w jaki sposób znosi się nieuniknione cierpienie.

Gdyby powódź nastąpiła w piątek 13, z całą pewnością usłyszelibyśmy, że to był pechowy piątek. Dramat wydarzył się jednak dwa dni później. Pomiędzy było święto Podwyższenia Krzyża Świętego. I jeżeli gdzieś szukać nadziei, to właśnie w tym.

Dlatego tak porusza mnie widok zniszczonego, XVI-wiecznego mostu w Lądku-Zdroju. Od 1709 r. do 15 września 2024 r. stała tam figura św. Jana Nepomucena. W ręce trzymał krzyż. Figura została zmieciona przez żywioł. Podzieliła los tych, którzy zginęli.

Poruszył mnie widok wielkiego krucyfiksu, który wisiał na ścianie kłodzkiego klasztoru franciszkanów. Popłynął z nurtem. Zdjęcie oblepionego szlamem krzyża widnieje na okładce bieżącego numeru "Gościa Niedzielnego". Podzielił los powodzian.

Może to nic nieznaczące symbole. Mnie przypominają, że wielu ludzi w historii zmarło na krzyżu, lecz tylko Jezus nadał mu sens.

Tęcza była dla Noego znakiem przymierza, które zawarł z Bogiem. Chrystus na krzyżu przypieczętował zupełnie nowe przymierze. Przymierze miłości, która oddaje życie, by ratować człowieka. Na krzyżu Chrystusa Bóg cierpi razem z cierpiącymi, płacze razem z płaczącymi, milczy z tymi, którym brak słów, by wyrazić swój ból.

Bo rzeczywiście brakuje słów, by wyrazić ogrom cierpienia, którego doświadczają powodzianie. Bóg jednak nie opuścił swojej krainy. Nie mówi: "Weź się w garść", "Jakoś to będzie", "Wszystko się ułoży".

Mówi: "Jestem z tobą w twoim cierpieniu. Przejdziemy to razem".

« 1 »