Udany Królik w teatrze

Mirosław Jarosz

publikacja 03.12.2012 17:10

Amatorski w tym przypadku znaczy dobry. Nawet bardzo dobry. Świadczyły o tym tłumy widzów na kolejnej premierze amatorskiego teatru w Świdnicy.

Udany Królik w teatrze "Amatorzy" ze Świdnicy zawstydziliby niejeden profesjonalny teatr Mirosław Jarosz/GN

Na co dzień pracują w szkołach, biurach, a nawet w Kościele. Na scenie zmieniają się w nietuzinkowych aktorów. Spotkali się dzięki projektowi „Alchemia teatralna”. Premiera spektaklu „Królik Królik”, która miała miejsce 1 grudnia w świdnickim teatrze, była już czwartą sztuką grupy. I jak oceniają widzowie, najlepszą z dotychczasowych. Tłumy widzów, nie tylko na premierze, ale i w kolejnych dniach 2 i 3 grudnia dowodzą, że ludzie mają dość szokowania i wulgarności, jaka coraz częściej wkrada się do teatrów zwanych profesjonalnymi.

– Proponując właśnie tę sztukę, postawiłem bardzo wysoko poprzeczkę zespołowi – mówił tuż po udanej premierze reżyser Juliusz Chrząstowski, który od początku prowadzi grupę. – Niektórzy mówili nawet, że zbyt wysoko. To, co widzieliśmy, dowiodło jednak, że decyzja była właściwa .

Tekst dramatu francuskiej autorki Coline Serreau „Królik Królik”, choć odnosi się do lat 80’ minionego stulecia, wydaje się dziwnie znajomy i nad wyraz aktualny w obecnej Polskiej rzeczywistości. To pewnie również zasługa niezwykle udanej adaptacji, jakiej dokonał Juliusz Chrząstowski.

„Akcja toczy się wartko, intrygi pączkują, a główną akcję wzbogacają scenki z mediów, bowiem telewizor jest pełnoprawnym członkiem króliczej rodziny. Zapętlenia, zwroty akcji i nagłe, niespodziewane sytuacje osaczają bohaterów, rozgałęziają się i tworzą sieć, z której, zdawało by się, trudno będzie się wyplątać. Na oczach widza rodzą się zaskakujące i arcyciekawe typy postaci scenicznych, choć rzecz dotyczy z pozoru zwyczajnej, statystycznej familii…”

Sztukę można odczytywać na kilku płaszczyznach, relacji społecznych czy skali ingerencji mediów na rzeczywistość. Wydaje się jednak, że najważniejsze przesłanie, z jakim wychodzą widzowie, to wiara w wartość rodziny. Rodzice co prawda nie mają wpływu na to co zrobią ze swoim życiem ich dzieci, mogą jednak stworzyć dom, który pozostanie dla nich oparciem w najtrudniejszych sytuacjach. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na znakomitą rolę Mamy Królikowej. Kreacja w wykonaniu Bożeny Kuźmy jest naprawdę porywająca.

Jutro, 4 grudnia o godz. 19.00, ostatnia szansa na obejrzenie sztuki „Królik Królik” w świdnickim teatrze, w tym roku.