Znaki wypełnione

ks. Roman Tomaszczuk

|

Gość Świdnicki 13/2013

publikacja 28.03.2013 00:00

Abraham, Zacheusz, św. Augustyn, św. Edyta Stein i… Leszek z Lilą – łączy ich jedno: spotkali Żyjącego.

Sobótkowie przez 30 lat formowali się w Ruchu Domowego Kościoła Sobótkowie przez 30 lat formowali się w Ruchu Domowego Kościoła
ks. Roman Tomaszczuk

Spotkanie z Żyjącym może przewrócić życie do góry nogami… albo raczej wreszcie na nogi je postawić. Dziwne, ale zawsze wiąże się to z wyruszeniem w drogę. Czasami dosłownie: wędrówka Abrahama – w ciemno, wbrew dobrym radom, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Albo wędrówka Leszka i Lili – także w ciemno, wbrew dobrym radom, wbrew zdrowemu rozsądkowi.

Genetycznie obciążeni

Dziadek Leszka zakochiwał się w życiu trzy razy: w Bogu, w ojczyźnie i w swojej żonie. Za każdym razem na zawsze. Do końca. Nie dziwi zatem, że był ogromnym autorytetem w całej rodzinie. Wyrocznią i ostoją. Powiernikiem wnuków, szczególnie Leszka. Babcia Lili miała swoje życiowe korzenie głęboko zapuszczone w życiodajnej ziemi solidnej edukacji, która karmiła umysł; w skale tradycji – ta była oparciem dla kręgosłupa moralnego; w zdrojach zbawienia – żeby wszystko, co jest, miało sens ostateczny. Tak, była przyjaciółką Boga. Nie dziwi zatem, że chociaż dzieje obu rodzin pełne były dramatycznych doświadczeń: biedy, wojny, wywózki czy wreszcie komunizmu – ostatecznie ze wszystkich tych prób wyszli zwycięsko. Dowód?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.