SOS - Spracowane dłonie

ks. Roman Tomaszczuk

publikacja 14.07.2013 06:50

Pierwotnie życie oznaczało jedynie powodzenie na ziemi, potem zaczęło wskazywać na życie wieczne. W takim znaczeniu używa tego terminu Jezus.

Komentarz egzystencjalny (56 s):

SOS słowo o Słowie. 15 NIedziela Zwykła
Kamil Gąszowski
Komentarz historyczno-kulturowy (Łk 10,25-37):

SOS - Spracowane dłonie   Ręce wcale nie mniej mówią o człowieku niż twarz ks. Roman Tomaszczuk /GN 25 A oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» .

Pytanie o zbawienie to nic nadzwyczajnego w tamtych czasach. Szczególnie, kiedy rozmawia się z rabbim czyli nauczycielem.

26 Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?»

Typowy zabieg retoryczny: odpowiadanie pytaniem na pytanie. Tak prowadzili rozmowę ówcześni nauczyciele.

27 On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego.

Do tej pory dialog jest jak najbardziej zwyczajny. I uczeni w prawie i wędrowni nauczyciele i sam Jezus na innych miejscach odpowiada wskazując na księgi powtórzonego prawa i kapłańską.

28 Jezus rzekł do niego: «Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył».

Pierwotnie życie oznaczało jedynie powodzenie na ziemi, potem zaczęło wskazywać na życie wieczne. W takim znaczeniu używa tego terminu Jezus.

29 Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?»

Za bliźniego uważano innego Żyda, ewentualnie mieszkańca Izraela.

30 Jezus nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli.

Kilka szczegółów: Jerycho leży ponad 1100 metrów poniżej Jerozolimy, dlatego człowiek schodził do miasta. Zbójcy czyhali na podróżujących przy wielu drogach. Ludzie często nie mieli dwóch okryć, dlatego ograbiono człowieka także z jego ubrania.

31 Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął.

Kontakt ze zwłokami sprowadzał nieczystość rytualną. Kapłan bał się tego, tym bardziej że tekst sugeruje, że napadnięty mógł wyglądać na umarłego. Ale skoro kapłan szedł z Jerozolimy to nie musiał się obawiać, że nieczystość uniemożliwi mu służbę w świątyni.

32 Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.

Lewici nie musieli przestrzegać zasad tak surowych jak kapłani.

33 Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko:

Wprowadzenie do przypowieści pogardzanego Samarytanina było obraźliwe dla żydowskich słuchaczy. Obie nacje nienawidziły się bowiem serdecznie.

34 podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. 35 Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: "Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał".

Ciekawe, że zgodnie z ówczesnymi zasadami powinno się było zalać rany w odwrotnej kolejności. Samarytanin nie znał się na pierwszej pomocy a jednak nie potraktował tego jako wymówki, ale przyszedł z pomocą potrzebującemu.

36 Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» 37 On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź, i ty czyń podobnie!»

Żyd nie był pewnie zadowolony, że ma naśladować Samarytanina. Jednak miał na tyle uczciwości w sobie, by uznać czyn miłosierdzia o jakim usłyszał w przypowieści.