Ku harmonii duszy i ciała

Mirosław Jarosz

|

Gość Świdnicki 31/2013

publikacja 01.08.2013 00:15

Historię o Dawidzie tańczącym dla uwielbienia Pana zna praktycznie każdy. Mimo to modlitwa tańcem to dziś wciąż wielka rzadkość.

W warsztatach na Szczytniku wzięło udział 8 osób W warsztatach na Szczytniku wzięło udział 8 osób
Mirosław Jarosz /GN

Od 24 do 28 lipca w Ośrodku Formacji Świętorodzinnej misjonarzy Świętej Rodziny na Szczytniku odbyły się warsztaty uwielbienia Boga tańcem i gestem: „Twoje ciało stworzone dla uwielbienia. Droga do wnętrza świątyni.”

Zaakceptuj siebie

Kilka lat temu o. Paweł Sobczak, misjonarz Świętej Rodziny, był kilka razy na rekolekcjach – warsztatach tańca. Pełniąc posługę na Szczytniku, postanowił podzielić się swoim doświadczeniem. – Już na poprzedniej placówce w Rzeszowie założyłem diakonię tańca – opowiada o. Paweł. – Przygotowywaliśmy różne spektakle taneczne na podstawie tańców izraelskich i robiliśmy również takie warsztaty. Jak tłumaczy o. Sobczak, nie chodzi o uzdrowienie tańcem, choć choreoterapia istnieje i używa tańca do psychoterapii. W przypadku rekolekcji taniec jest czymś, co pozwala postawić sobie pytanie: „czy akceptuję samego siebie?” – Kiedy ktoś uczy się tańców uwielbienia i przechodzi od tych prostych do coraz trudniejszych, zaczynają się „schody” – tłumaczy misjonarz. – Jeżeli nie ma się odpowiednich predyspozycji, trzeba w to włożyć dużo wysiłku. Wtedy albo faktycznie ktoś się postara, albo odpuści, mówiąc sobie: „jestem beznadziejny, zawsze mówili, że nie mam talentu”. Wychodzą wtedy rzeczy, które każdy przez lata słyszał o sobie i przyjął, że są prawdziwe. Trzeba uświadomić takiej osobie, że musi popracować nad akceptacją samego siebie. Taniec w tym pomaga. Jeżeli ja akceptuję swój ruch, swoje ciało, przełamuję się, zaczynam pokazywać siebie drugiemu człowiekowi w tańcu, pokazywać siebie Bogu, wtedy wzrasta poczucie akceptacji samego siebie. To również nawiązanie relacji z Bogiem.

Ciało jak świątynia

Koncepcją rekolekcji – warsztatów na Szczytniku – było ciało jako świątynia Ducha Świętego. To św. Paweł w 1 liście do Koryntian pisze „Czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was”. W świątyni można wyróżnić dziedziniec, miejsce święte i najświętsze. Ciało jest dziedzińcem, w miejscu świętym znajdują się zmysły i inteligencja, a w najświętszym miejscu spotykamy się z Bogiem. W tym przypadku taniec i modlitwa mają doprowadzić do tego wnętrza. Każdy z tańców, które poznawali uczestnicy warsztatów, wywodzi się z tradycji dawnego Izraela. Wszystkie mają teologiczną podbudowę. Dla przykładu „Sisu et Yerushalaym” – Droga do Jerozolimy – jest pokazaniem Bogu chęci pójścia w Jego stronę i dotarcia do miejsca najświętszego. Tematyka tańców jest tak dobrana, by pokrywała się z drogą, którą trzeba pokonać podczas rekolekcji. Tańce, o których mowa, są tańcami figurowymi. Wykonuje się je w kołach, rzędach, szpalerach. Rzadziej są to tańce w parach, wykonywane w kole.

Więcej niż usta

Taniec pojawia się w Biblii w kilku miejscach. Widzimy Dawida tańczącego przed Arką Przymierza, Miriam, siostrę Aarona, która pociągnęła do tańca inne kobiety, Salome tańczącą przed Herodem. W tym ostatnim przypadku taniec nie prowadzi do dobra, lecz do zbrodni. Ojciec Paweł zwraca uwagę, że na tym przykładzie widać, jak ważna jest intencja tańca.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.