Konsekwencja popłaca

Ks. Roman Tomaszczuk:

|

Gość Świdnicki 31/2013

publikacja 01.08.2013 00:15

O dialogu z proboszczem, dobrej pamięci i budowaniu marki mówi Jerzy Terlecki, burmistrz Polanicy-Zdroju.

Konsekwencja popłaca ks. Roman Tomaszczuk /GN

Ks. Roman Tomaszczuk: Polanica-Zdrój – kurort, który pielęgnuje przeszłość – to świadomy wybór?

Jerzy Terlecki: Szanujemy byłych gospodarzy tych ziem. Czy można inaczej, skoro sami na Dolnym Śląsku w wielkiej części wywodzimy się z rodzin, które przybyły tutaj po 1945 r. w wyniku ustaleń kończących wojnę? Sentyment, z jakim moje pokolenie, urodzone przecież już tutaj, patrzy w kierunku np. Lwowa, z którego pochodzi moja rodzina, otwiera nas także na tych, którzy swoimi korzeniami sięgają Polanicy sprzed 1945 r.

Dlatego dbacie o poniemiecki cmentarz?

Naturalnie. Jeśli mamy moralne prawo i pragnienie, by organizować takie akcje jak „Ocal mogiłę pradziadka od zapomnienia” czy z wielkim pietyzmem troszczyć się o zachowanie, a nawet odtworzenie cmentarza Orląt Lwowskich czy tego na wileńskiej Rossie, to przecież wystarczy być człowiekiem, by zrozumieć położenie byłych mieszkańców, którzy na naszym cmentarzu mają swoich przodków, i postarać się uszanować ich uczucia i sentyment do także ich miasta. Tak się dobrze złożyło, że ks. Antoni Kopacz rozpoczął swą proboszczowską posługę w Polanicy w roku 1992, kiedy ja zaczynałem też swoją pracę w samorządzie. Od początku zbliżyło nas podobne rozumienie dobra wspólnego. Mamy w sobie nawzajem sprzymierzeńców, którym leży na sercu nasza mała ojczyna. Co ważne, parafia bardzo dobrze wpisuje się w klimat kurortu i służy opieką duchową nie tylko mieszkańcom, ale i około 250 tys. kuracjuszy, którzy rocznie odwiedzają miasto. Proboszcz jest dobrym gospodarzem, ja także staram się takim być, to na pewno nas zbliża. Dobra wola obu stron to podstawa.

Bijące kościelne dzwony – przypominają o tym.

Polanickie dzwony… na wieży kościelnej mają być cztery. Jednak zarówno podczas pierwszej, jak i drugiej wojny światowej trzy z nich były zabierane i przetapiane na armaty. Po drugiej konfiskacie aż do roku 2006 dzwon był tylko jeden. Dzięki wspólnemu wysiłkowi mieszkańców, parafian i przyjaciół od siedmiu lat znowu mamy komplet dzwonów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.