Serce zobowiązuje

ks. Roman Tomaszczuk

|

Gość Świdnicki 32/2013

publikacja 08.08.2013 00:15

Jeszcze na początku XX w. Polanicę odwiedzało około pięciu tysięcy kuracjuszy, sto lat później jest ich znacznie więcej.

 Pijalnia wód tętni życiem o każdej porze roku Pijalnia wód tętni życiem o każdej porze roku
ks. Roman Tomaszczuk /GN

Gdyby nie jezuici, nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy Polanicy. Wprawdzie pierwsze wzmianki o osadzie pochodzą z 1347 r., ale dopiero gdy w 1595 r. upadł kłodzki konwent augustianów, ich spadkobiercy, jezuici właśnie, zaczęli inwestować w wieś mającą źródła.

W rękach jezuitów – na szczęście

O polanickich źródłach mineralnych wspomina niejaki Aelurius, który tę wiadomość zawarł w swym dziele pt. „Glaciographia”. W 1630 r. założono tu folwark, który zaopatrywał w żywność kłodzkie kolegium jezuickie. Po tym jak zagospodarowaną przez jezuitów Polanicę zniszczyli i spalili w 1645 r. Szwedzi (podczas wojny trzydziestoletniej), w 1650 r. zakonnicy wznieśli na zboczu doliny Bystrzycy pałacyk w rodzaju pensjonatu. Po pożarze w 1699 r. odbudowano go w formie okazałego dworu z kaplicą, który zaczął służyć pierwszym kuracjuszom, docierającym do Polanicy od połowy XVIII w.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.