O wizji z zaświatów, miłości do żony i swoim szaleństwie mówi Daniel Sip, przedsiębiorąca z Wałbrzycha.
– Moje szaleństwo jest zaraźliwe – mówi pan Daniel
ks. Roman Tomaszczuk /GN
Ks. Roman Tomaszczuk: Przez 19 długich dni był Pan na krawędzi życia i śmierci. Trzy lata temu otrzymał Pan życie na nowo. Jak się teraz żyje?
Daniel Sip: Życie zwrócił mi dobry Bóg i lekarze. Ze Stwórcą to nawet, mam wrażenie, spotkałem się już w zaświatach. Miałem taki sen, że spotykam Pana Boga, a On mi mówi: „Jeszcze nie teraz, to nie twój czas”. To było w trakcie śpiączki, pamiętam doskonale. A skoro mój czas jeszcze nie nastał, to znaczy że lekarze musieli okazać się skuteczni. Choć z medycznego punktu widzenia nie miałem prawa żyć, to jednak wysiłki lekarzy nie ustawały. Zależy mi, żeby padły nazwiska: dr Wiktor Jaremko ze swoim zespołem, dr Zdzisław Szklarz, dr onkologii Paweł Pyka oraz inni przyjaciele – prof. Sławomir Suchocki (mój kolega od podstawówki) i Bogdan Ciborski (kolega po fachu).
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.