O tym, co dają spotkania teologów, o oryginalności polskiej myśli teologicznej i o tym, co robić z gliną, mówi ks. prof. Jerzy Szymik.
– Na tyle jesteśmy Boży, na ile prawda Boga odbija się w prawdzie naszego życia – przekonywał 17 września katowicki teolog i poeta
Ks. Roman Tomaszczuk /GN
Ks. Roman Tomaszczuk: Spotykacie się co roku – bardzo Wam zależy na tych zjazdach?
Ks. prof. Jerzy Szymik: Dla mnie najistotniejsze motywy naszych corocznych spotkań są dwa. Pierwszy to spotkanie, i to zarówno w wymiarze Kościoła, jak i osobowych relacji. Chcemy się spotykać, żeby podtrzymywać i rozwijać znajomości i przyjaźnie, żeby umieć ze sobą rozmawiać, żeby mieć ze sobą kontakt. Zatem najpierw chodzi o relacje: w wymiarze ludzkim, naukowym, ale i głęboko kościelnym. Jestem przekonany, że teologia poza Kościołem nie ma szansy, nie ma racji bytu. To Kościół daje nam przestrzeń wspólnoty, wrażliwości, zrozumienia, udrożniania kanałów łaski. A chodzi o „kościelność” rozumianą najgłębiej jak tylko można – o przestrzeń, gdzie to, co Boskie, przenika to, co ludzkie. Drugi motyw: chcemy się od siebie wzajemnie uczyć. Nikt z nas nie zjadł wszystkich rozumów; tu jest się od kogo uczyć. Warto i trzeba to robić.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.