Wspólna modlitwa za zamordowanych braci

xrt

publikacja 01.11.2013 17:12

Skoro do cerkwii pw. św. Mikołaja Cudotwórcy przylega katolicka kaplica przedpogrzebowa, to aż dziw bierze, że dopiero od kilku lat prawosławni modlą się razem z katolikami.

Wspólna modlitwa za zamordowanych braci Prawosławna modlitwa za zmarłych zakończyła procesję na cmentarzu przy ul. Łukasińskiego w Świdnicy. ks. Roman Tomaszczuk /GN

Szczególnie autentycznie brzmiała modlitwa za chrześcijan zabitych z powodu wiary w Jezusa Chrystusa na Wschodzie podczas procesji na cmentarzu komunalnym w Świdnicy. W obrębie murów cmentarza znajduje się nie tylko kaplica cmentarna, ale także cerkiew prawosławna, co więcej proboszcz prawosławnej parafii pw. św. Mikołaja Cudotwórcy, ks. Piotr Nikolski, wraz z małżonką i córką, mieszka w domu położonym także w obrębie cmentarza. Kilka lat temu postanowiono, że procesja za zmarłych, po Mszy św. sprawowanej w kaplicy cmentarnej, będzie kończyć się przed wejściem do cerkwi. Od tego czasu w modlitwie biorą więc udział nie tylko duchowni katoliccy, ale i ks. Piotr Nikolski.

W tym roku modlitwie za zmarłych uczestniczyły także żona i córka księdza. Na zakończenie kapłan wygłosił krótką mowę,w której zwrócił uwagę na koniczność troski o wieczność a nie koncentrowanie się na dobrach doczesnych.

W kościele prawosławnym nie ma święta analogicznego do katolickich obchodów Wszystkich Świętych i Wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych. – Jednak rzeczą chwalebna jest modlitwa za zmarłych – podkreślił ks. Piotr Nikolski.

Już w starożytności chrześcijańskiej chrześcijanie modlili się za zmarłych, szczególnie w trzeci, siódmy i trzydziesty bądź czterdziesty dzień po śmierci, a także w rocznicę zgonu. Na Zachodzie, biskup Izydor z Sewilli (zm. 636) polecił mnichom modlić się za zmarłych w poniedziałek po Zesłaniu Ducha Świętego. W niektórych Kościołach lokalnych modlono się za zmarłych po święcie Ofiarowania Pańskiego (2 II). W IX wieku opat Egil z Fuldy ustanowił dzień modlitw za zmarłych w dniu 12 grudnia, czyli we wspomnienie fundatora klasztoru w Fuldzie. Natomiast według Jotsalda, mnicha benedyktyńskiego, św. Odylon, opat z Cluny w 998 roku nakazał modlić się za wszystkich zmarłych 2 listopada. Odtąd ów miejscowy zwyczaj zaczął rozpowszechniać się na całe zachodnie chrześcijaństwo. I tak, w Rzymie o modlitwach za zmarłych 2 listopada księgi liturgiczne wzmiankują już w pierwszej połowie XIV wieku, a w Polsce kalendarz cysterski z Lądu z XII wieku. Natomiast zwyczaj urządzania procesji na cmentarz zaczął pojawiać się w Polsce od XIV wieku. Już wtedy procesję tę urządzano albo w uroczystość Wszystkich Świętych (1 XI) w godzinach popołudniowych albo przed południem w Dzień Zaduszny (2 XI). Z kolei w Hiszpanii w końcu XIV wieku pojawił sie zwyczaj odprawiania trzech Mszy św. w Dzień Zaduszny. Papież Benedykt XV ze względu na liczne ofiary pierwszej wojny światowej w 1915 roku zezwolił na tę praktykę w całym Kościele rzymskokatolickim

Według teologii prawosławnej człowiek po śmierci zachowuje świadomość, o czym zaświadcza m.in. przypowieść o bogaczu i Łazarzu (Łk 16,19-31). Dusza oddziela się od ciała i uświadamia sobie, iż znajduje się w świecie bezcielesnych potęg, czyli duchów, tak dobrych jak i złych. Wtedy też następuje samookreślenie się duszy w nowym świecie, które polega na ujawnieniu się stanu duszy, które w teologii prawosławnej nazywane jest wstępnym sądem lub sądem szczegółowym. Jest to sąd indywidualny, który jednak nie ma charakteru definitywnego i nieodwołalnego. Stąd też bywa on także nazywany sądem częściowym. To samookreślenie się duszy, ów wstępny sąd częstokroć nazywany jest w prawosławnej terminologii "chodzeniem po cłach”. Sama idea przechodzenia duszy przez cła pojawiała się już w tradycji żydowskiej oraz w egipskiej „Księdze umarłych”.

Dusza przechodząc przez cła, jest badana przez złe duchy i chroniona przez aniołów. Jeśli na danym cle ciężar grzechu przeważa nad dobrem, wówczas dusza pozostaje oddalona od Boga i doznaje mąk piekła. W ten sposób dusza pozostawia złym duchom to, co do nich należy, zachowując w sobie tylko to, co należy do Boga. Dopiero po przejściu przez cła dusza przyprowadzana jest przed oblicze Boga, któremu oddaje pokłon i staje się ona godna chwały nieba. 

Ów proces przechodzenia przez cła ma raczej charakter uzdrawiający, twórczy i dynamiczny, a sama kara posiada wymiar naprawczy. Nie chodzi tu o naprawienie winy, zadośćuczynienie, ale o uzdrowienie i odrodzenie ludzkiej natury, aby mogła ona dostąpić radości życia wiecznego. To uzdrawianie duszy wspomagane jest przez modlitwę żyjących i wstawiennictwo zbawionych. A zatem między śmiercią a sądem ostatecznym dusza przechodzi swego rodzaju inicjację w tajemnicę życia wiecznego. Co więcej, odwołując się do doświadczenia Kościoła pierwszych wieków, można zauważyć, iż niejednokrotnie nawet świętym nie przypisywano natychmiastowej pełni szczęścia po śmierci, tak że wszyscy musieli przejść przez oczyszczenie. Pozostałością takiego przeświadczenia zdaje się być istniejąca po dziś dzień w tradycji bizantyjskiej modlitwa za świętych, zawarta w wielu modlitwach eucharystycznych.

Ks. Wacław Hryniewicz OMI, teolog katolicki i jednocześnie wybitny znawca tradycji wschodniej wprost uważa, iż w teologii prawosławnej ów stan pomiędzy śmiercią a sądem ostatecznym można by nazwać czyśćcem.