Redaktor wydania

ks. Roman Tomaszczuk

|

Gość Świdnicki 45/2013

publikacja 07.11.2013 00:00

W internetowym komentarzu mój kolega z redakcji napisał: „Ja i większość osób, które znam, nie oczekuję, by prezydent był sympatycznym gościem.

Oczekuję, by prezydent Rzeczypospolitej Polskiej był mężem stanu, który zmierzy się z problemami swojego kraju. Oczekuję, że jeżeli prezydent przyjeżdża i spotyka się z ludźmi w regionie (s. IV i VIII), to po to, by zobaczyć, jak naprawdę żyją, a nie otaczać się wianuszkiem partyjnych popleczników, którzy zapewniają go, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Bo nie idzie” – ocenia ojciec pięciorga dzieci. Ma rację, choć z drugiej strony chyba sami gospodarze spotkań z Bronisławem Komorowskim woleli pokazywać mu najlepszą stronę swoich instytucji, miast i wsi. Wizyta prezydenta była dla nich wielkim, ba, nawet historycznym świętem – a święta przecież są po to, żeby cieszyć się sukcesami. Dzień powszedni jest dla narzekań, utyskiwań, żądań i słusznych postulatów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.