Dopiero kiedy żywioł zostanie mądrze ograniczony, możliwe są niezwykłe efekty.
Zajęcia z panem Mariuszem są pełne radości i kreatywności
ks. Roman Tomaszczuk /GN
Często tak bywa, że ważne zmiany w życiu są wymuszone przez okoliczności. W życiu Mariusza Drozdowskiego, tancerza Opery Wrocławskiej, tak się właśnie stało, gdy musiał szukać nowego, bardziej rentownego zajęcia.
Na ostatnią chwilę? w żadnym wypadku
Założył więc Teatr Solo Mim. Osiem lat temu zaczął pracować z dziećmi i dla dzieci. – Po pół roku miałem dosyć – wyznaje dzisiaj. – Nie miałem przygotowania pedagogicznego, więc szybko wyczerpały mi się pomysły, jak tu zająć dzieci, skupić ich uwagę. Nie rozumiałem ich, a bez tego nie ma szansy na porozumienie i współpracę.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.