O inaczej płynącym czasie, dzieciach z sąsiedztwa i pamiątkach z Ghany opowiada Julianna Zapart ze Świdnicy.
Ostatnie pożegnalne zabawy farbami
Archiwum Julianny Zapart
Ks. Roman Tomaszczuk: Skąd bierze się siłę do tego, żeby wyjechać do pracy w Afryce?
Julianna Zapart: Dla mnie to były dwa czynniki: pomoc innym oraz chęć spełniania marzeń. Odkąd pamiętam, zawsze działałam jako wolontariuszka i na tej drodze staram sobie stawiać coraz wyższe cele i je zdobywać. Nie potrafię stać w miejscu i patrzeć bezczynnie na to, co się dzieje wokół. Była wśród moich marzeń również podróż do Afryki, więc akurat ten wolontariat był możliwością połączenia tego marzenia i idei wspierania innych, jaka mi przyświeca.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.