O klimacie w gimnazjach, strachu przed nastolatkami i podzielonej Polsce mówi Tomasz Terlikowski.
– Posiadanie pięciu nastolatków wymaga specjalnej pomocy Bożej – podkreśla Tomasz Terlikowski
Ks. Roman Tomaszczuk /GN
Ks. Roman Tomaszczuk: Dla wielu gimnazjaliści to młodzi spisani na straty. Pan lubi się z nimi spotykać?
Tomasz Terlikowski: Lubię się z nimi spotykać, bo to bardzo interesujący młodzi ludzie. Chociaż to wiek kompletnie „odleciany”, to jednak to także ostatni moment, żeby móc się z nastolatkami spotkać, zanim do końca nie rozłoży ich współczesna „kultura”. Oni są jeszcze autentyczni, bo nie zdążyli założyć tysięcy masek, które często już mają na twarzy licealiści. W związku z tym gimnazjaliści reagują dużo spontanicznej; chciałoby się powiedzieć: szczerzej.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.