Ciary po plecach

Ks. Roman Tomaszczuk

|

Gość Świdnicki 34/2014

publikacja 21.08.2014 00:00

O operze z audio, festiwalowych nastolatkach i sztuce na rondzie mówi Andrzej Kanecki, wiceburmistrz Kudowy-Zdroju.

Ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość Ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość

Ks. Roman Tomaszczuk: Panie Burmistrzu, słucha Pan opery?

Andrzej Kanecki: Przyznam, że raz w roku, ale myślę, że głównie z powodu braku czasu. Bo z operą nie jest tak, że to tak wysoki stopień kultury muzycznej, że dla zwykłego śmiertelnika te wyżyny są nieosiągalne. Choć i mnie samemu się tak kiedyś wydawało. Aż trafiłem na nasz festiwal.

Ma Pan przy nim trochę pracy…

Fakt, z ramienia urzędu miasta nadzoruję przygotowania do kolejnych edycji festiwalu i niejako z obowiązku byłem zobligowany do przyjrzenia się festiwalowi z bliska. Jednak to był tylko pretekst do tego, żeby zakosztować i rozsmakować się w czymś niezwykłym. Nie sądziłem, że mi się to przytrafi. Bo operę trzeba poczuć na własnym ciele, trzeba ją chłonąć wszystkimi zmysłami, trzeba widzieć ją na żywo. Najlepszy sprzęt audio nie zagwarantuje tych emocji, które wyzwala artyzm i konkretna praca, jaką wkładają w swoje występy artyści. Bo powiem kolokwialnie: trzeba, żeby ciary przeszły po plecach z wrażenia, jak potężny może być ludzki głos. Tę energię się wtedy czuje namacalnie – i to mnie przekonało do opery.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.