Listopadowa zaduma w Żelaźnie

xrt

publikacja 27.10.2014 19:01

Krużganki służą jako schronienie przed deszczem czy skwarem, ale kryją w sobie także życiową mądrość.

Listopadowa zaduma w Żelaźnie Ks. Bolesław Stanisławiszyn, proboszcz z Żelazna ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość

Mur obronny wokół kościoła parafialnego w Żelaźnie pochodzi jeszcze ze średniowiecza. Z czasem został on rozbudowany i tak powstały krużganki – całkiem podobne do tych w niedalekich Krosnowicach czy w nieco dalej położonym Starym Wielisławiu. Podobnie jak wszędzie indziej tak i tutaj plac przykościelny służył za cmentarz, dlatego i krużganki zostały zaadaptowane na miejsce pochówku i pamięci o zmarłych. Wmurowane tablice nagrobne są dzisiaj jedyną pamiątką po cmentarzu – ten bowiem został zamknięty po wojnie, a potem z placu usunięto wszystkie nagrobki.

Od niedawna ks. Bolesław Stanisławiszyn, miejscowy proboszcz, cierpliwie tłumaczy napisy na tablicach nagrobnych umieszczonych w krużgankach. – Tłumaczenie i oryginał umieszczamy obok tablicy i w ten sposób powstaje szczególna galeria życiowej mądrości – mówi. – Warto przyjechać do nas, żeby zapoznać się z treścią dawnych inskrypcji. Są one o wiele bardziej bogate w informacje, ale i przesłanie, jakie żywi otrzymują od umarłych – zachęca.