25 zł na godzinę

ks. Roman Tomaszczuk


|

Gość Świdnicki 04/2015

publikacja 22.01.2015 00:00

Ministranci na wizytach duszpasterskich. Sporo od nich zależy: sprawne przejście wyznaczonej drogi, klimat tych kilku minut w rodzinie, humor księdza. 


Podczas kolędy z bp. Ignacym Decem, od lewej Łukasz Nachmann i Paweł Nowak Podczas kolędy z bp. Ignacym Decem, od lewej Łukasz Nachmann i Paweł Nowak
Ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość

Sprytni ministranci to podstawa. Szczególnie, gdy idziesz w nieznany teren. Nowe ulice – to ryzyko pobłądzenia, marnowanie czasu na szukanie adresu, wracanie do ominiętych mieszkań, czekanie pod drzwiami, aż gospodarz wyjdzie na powitanie. A przecież każda minuta jest cenna. 
Niesprawdzone adresy to jeszcze coś innego. Ryzyko stanięcia oko w oko z wyrzutem, z zatrzaśniętymi drzwiami, z pogardą czy ze złością. A to boli. Szczególnie gdy jesteś młodym księdzem i wciąż masz złudzenia: ludzie darzą cię szacunkiem, cieszysz się uznaniem i autorytetem. Ministrant może cię uchronić przed bolesnym rozczarowaniem. Bo on pierwszy usłyszy: Nie! Nie przyjmujemy!; Nie! Nie życzę sobie!; Nie! Bo chodzi właśnie on!


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.