Światło jest we mnie

ks. Roman Tomaszczuk

|

Gość Świdnicki 14/2015

publikacja 01.04.2015 00:00

Jest metoda na gimnazjalistę: kerygmat, serce i świadectwo.

Michał w chwili oddawania swego życia Jezusowi Michał w chwili oddawania swego życia Jezusowi
ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość 

Zwykły dom, zwykłe wychowanie, mała wieś i żadnej motywacji, oprócz jednej: bo tak chcą rodzice.

Dla Michała to za mało

Owszem, poszedł do pierwszej Komunii św. Ale jakie dziecko nie chce dostawać prezentów? Jakie nie chce mieć przyjęcia na swoją cześć? Jakie chce być inne niż wszyscy z klasy? – pyta retorycznie. – Byłem taki sam jak inni, dlatego z innymi byłem tam, gdzie trzeba było. Także w kościele, ale potem z roku na rok było coraz gorzej. Z Bogiem. Gimnazjum to czas przesilenia. Wtedy presja dorosłych raczej drażni, niż pomaga, prowokuje do buntu, a nie do współpracy, budzi upór, a nie otwartość – przynajmniej on tak miał. Więc nie zbierał podpisów. W kościele się nudził, w Ewangelii nie widział niczego interesującego, Bóg był kimś dalekim, nawet jeśli nie niepotrzebnym, to na pewno obojętnym. Do bierzmowania się nie przygotował, więc proboszcz go nie dopuścił. Wzruszenie ramion – tyle komentarza z jego strony. Nic się nie stało!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.