To było ludobójstwo

Mirosław Jarosz

publikacja 20.07.2015 14:27

W tym roku po raz pierwszy odbyły się na ziemi kłodzkiej tak bogate uroczystości, związane z uczczeniem pamięci o pomordowanych Polakach na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej.

To było ludobójstwo Niezwykłych przeżyć zgromadzonym w sanktuarium MB Bolesnej na Górze Wszystkich Świętych dostarczył koncert "Grupy 44" Mirosław Jarosz /Foto Gość

72. rocznicę rzezi na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej uczczono 19 lipca na ziemi kłodzkiej w dwóch miejscach. Najpierw w Kłodzku o godz. 12 pod pomnikiem Pomordowanych na Kresach w latach 1939-1947 odmówiono modlitwę w intencji ofiar ludobójstwa na Kresach. Okolicznościowe przemówienia wygłosili: Tadeusz Szewczyk prezes Towarzystwa Kresowian Ziemi Kłodzkiej, oraz Michał Dworczyk, prezes Fundacji "Wolność i Demokracja". Złożono kwiaty w imieniu organizatorów i lokalnych organizacji oraz odśpiewano Rotę.

Druga część uroczystości odbyła się w sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Górze Wszystkich Świętych w Nowej Rudzie-Słupcu. Tam o 14.00 odprawiono Mszę św. w intencji wszystkich ofiar zbrodni dokonywanych przez ukraińskich nacjonalistów na ludności Kresów Wschodnich. W koncelebrze uczestniczyli: ks. Jerzy Czernal, ks. Marek Bordjakiewicz i ks. Bolesław Stanisławiszyn, kapelan Kresowian Ziemi Kłodzkiej, który wygłosił homilię. Po Mszy św. Tadeusz Szewczyk przedstawił żywą relację świadka wydarzeń na Wołyniu w 1943 roku. Michał Dworczyk zaprezentował tło historyczne oraz fakty stanowiące dowód na zaplanowaną i zrealizowaną zbrodnię ludobójstwa na Polakach na Kresach, a następnie w imieniu Fundacji Wolność i Demokracja wręczył podziękowania mieszkańcom ziemi kłodzkiej za kultywowanie pamięci historycznej, promocję kultury i działalność na rzecz byłych i obecnych mieszkańców na Kresach II Rzeczypospolitej. Całość uświetnił wzruszający koncert w wykonaniu Grupy 44: Wojciecha Rohatyna Popkiewicza, Urszuli Milewskiej i Sławomira Krysy. Wydarzenie zakończono wspólną biesiadą kresową. Uczestnicy przez cały czas mogli oglądać wystawę "Wołyń 1943. Wołają z grobów, których nie ma", przygotowaną przez fundację Wolność i Demokracja przy współpracy z IPN.

Bolesna historia Polski przez kilka ostatnich dziesięcioleci była zakłamywana. Historię Kresów próbowano wymazać z pamięci narodu. Dopiero dziś możemy ją odkłamywać. Prawda musi zostać odkryta dla dobra obydwu stron. Fałsz jak choroba nowotworowa potrafi trawić całe społeczeństwa, doprowadzając do ich destrukcji. Jeżeli Ukraińcy będą tworzyli nową tożsamość narodową w oparciu o etos UPA, a istniejące na Ukrainie środowiska nacjonalistyczne doprowadzą do tego, że bohaterami młodzieży staną się mordercy jak Bandera czy inne osoby odpowiedzialne za ludobójstwo, będzie to dramat nie tylko Polaków, ale i Ukraińców.

– To bardzo ważne, by zachować pamięć o tych wydarzeniach sprzed lat, a zwłaszcza o tej lipcowej niedzieli, kiedy to w wielu kościołach nie dokończono Mszy św. – mówi ks. Marek Bordjakiewicz. – Trzeba pamiętać o tym, by wiedzieć do czego prowadzi zła polityka. Moi przodkowie pochodzą z Kresów i przekazali mi, że wcześniej ludzie rozmaitych nacji i kultur żyli ze sobą w pokoju.

– Dopiero od niedawna możemy mówić o tym, jak było naprawdę, i przybliżać historię – mówi Adrianna Mierzejewska, wójt gminy wiejskiej Nowa Ruda. – Dobrze, że są ludzie, którzy się zaangażowali, by przybliżyć tę historię i o niej mówić. Niestety kiedy ja chodziłam do szkoły, musiałam uczyć się piosenek o przyjaźni polsko-radzieckiej i historii, która okazała się  całkiem inna.

– Na naszym terenie mieszka bardzo wiele osób, które musiały uciekać z Kresów i osobiście doświadczyły ludobójstwa – mówi Elżbieta Cygan, współorganizatorka kłodzko-noworudzkich obchodów. – Dla nich te wspomnienia są cały czas żywe. Przekazują je swoim dzieciom i wnukom. To pokolenie odchodzi, więc musimy się starać, by w końcu ta historia trafiła do podręczników szkolnych.

– Zaobserwowałem, że kiedy mówimy w Polsce o Kresach, ulegamy źle rozumianej poprawności politycznej – tłumaczy Michał Dworczyk. – Osoby, które chciałyby dziś bliskiej współpracy Polski z Ukrainą, błędnie uważają, że wyparcie z naszej świadomości narodowej pamięci o ludobójstwie Polaków na Wołyniu pomoże w budowaniu dobrych relacji między naszymi narodami. Nic bardziej mylnego. Przyszłość i współpracę musimy zawsze budować wyłącznie na prawdzie. Prawda nawet najtrudniejsza jest potrzebna, by prowadzić ze sobą dialog i współpracować. Dlatego ludobójstwo musimy nazwać po imieniu. Dziś pomagamy Ukrainie, która została napadnięta przez Federację Rosyjską – i jest to dobre. Nie możemy jednak popaść w błędne przekonanie, by nie wyjaśniać wszystkich naszych tragicznych relacji.

– Wielki problem Polski polega na tym, że nie prowadzimy konsekwentnej polityki dotyczącej pojednania polsko-ukraińskiego i dojścia do prawdy o Wołyniu – przekonuje Michał Dworczyk. – Działania, które prowadzimy, są niespójne. Mam wrażenie, że politycy sami nie wiedzą, co jest istotne, i na czym nam jako państwu powinno zależeć. Świetnym przykładem takich całkowicie niezrozumiałych działań jest próba przyjęcia przez polski Sejm uchwały w 70. rocznicę ludobójstwa na Wołyniu. Zakończyła się ona źle rozumianym kompromisem, czy poprawnością, w imię której wykreślono słowo ludobójstwo. Tę bolesną lekcję musimy odrobić.

Obchody odbywały się pod patronatem Fundacji "Wolność i Demokracja" oraz Towarzystwa Kresowian Ziemi Kłodzkiej. W organizację wydarzenia włączyły się Prawo i Sprawiedliwość Ziemia Kłodzka, Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego na Dolnym Śląsku, Fundacja Odnowy Ziemi Noworudzkiej.