Chciał tylko przenocować – odzyskał wiarę.
Tomasz Zagórski jest licencjonowanym przewodnikiem górskim
Ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość
Nie lubił historii, dlatego propozycja siostry przyjaciela nie wydawała się atrakcyjna. Zdecydował się tylko dlatego, że przyjaciel nie miał takich oporów. Ostatecznie to może być jakieś wyzwanie.
To było w szkole średniej
– historia w ramach obowiązkowej edukacji kojarzyła mu się tylko z wykuwaniem dat na pamięć, klepaniem faktów i koniecznością pamiętania mnóstwa nazwisk i miejsc. Dopiero na kursie przewodników po Zamku Książ przekonał się, że historia może być żywa. Wszystko zależy od tego, kto ją opowiada. Ciekawy język, nietuzinkowe spostrzeżenia, powiązania, zależności i konsekwencje. Dobrze odmalowane tło społeczne i kulturowe oraz najważniejsze: pasja u nauczyciela – tego potrzebował. – A może trzeba było jeszcze jednego: uczyłem się o tym, co widzę, o mieście i regionie, w którym żyję, o ziemi mi najbliższej – dopowiada Tomasz Zagórski, dzisiaj przewodnik sudecki, ale zanim się nim stał, minęło sporo czasu.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.