publikacja 10.09.2015 00:00
O znakach pamięci, zapiskach z więzienia i modlitwie przy grobie mówi ks. Romuald Brudnowski, kudowski prałat, proboszcz i dziekan.
Ks. Romulad Brudnowski jako jeden z pierwszych zauważył podobieństwo życiorysów ks. Jerzego i ks. Gerharda
Ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość
Ks. Roman Tomaszczuk: Znamy się i dlatego sądzę, że fakt, iż nie mogłeś być obecny na beatyfikacji ks. Gerharda, przeżyłeś boleśnie.
Ks. Romuald Brudnowski: Byłem zaproszony do Münster, jednak faktycznie nie mogłem tam pojechać. Dlatego tak mocno przeżyłem to, co działo się w związku z tą uroczystością u nas w Kudowie, kiedy cała diecezja świętowała beatyfikację wikariusza z Czermnej. Przypomnę: Msza w Parku Zdrojowym, piękna pogoda, mnóstwo ludzi, goście zza granicy i potem ta uroczysta procesja z obrazem błogosławionego aż do jego grobu przy naszym kościele. I jak to mamy w zwyczaju, po celebrze nie rozeszliśmy się do domów, ale świętowaliśmy jeszcze na plebanijnych łąkach, już przy stole biesiadnym.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.