Nie kurs, tylko szkoła

xrt

publikacja 24.10.2015 18:12

Sześcioro pasjonatów liturgii zgłosiło się do ks. Jacka Czechowskiego - to pierwsi uczniowie nowej placówki muzycznej.

Nie kurs, tylko szkoła Plastyka wyrazu - charakterystyczne u ks. Jacka Czechowskiego ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość

Po kilku tygodniach od ogłoszenia pomysłu, odbyły się pierwsze zajęcia w ramach nowej inicjatywy: Szkoły Psałterzysty.

24 października w sali domu parafialnego katedry, sześcioro uczniów spotkało się ze swoim nauczycielem i pomysłodawcą szkoły: ks. Jackiem Czechowskim.

- Szkołę kojarzę przede wszystkim z solidną i rozciągniętą w czasie edukacją. Nie da się nauczyć muzyki podczas trzech zjazdów. Potrzeba regularnych ćwiczeń pod okiem zaangażowanego instruktora. Marzę, by taką właśnie była moja "szkoła" i będę się upierał przy tej pompatycznej nomenklaturze - wyjaśnia nazwę oraz ideę jaka mu przyświecała podczas ogłaszania naboru.

- Kiedy w ogłoszeniu czytam o kolejnym "kursie" na coś tam,  przypominam sobie mojego tatę i słynny kurs kombajnisty. Nigdy potem nie widziałem mojego ojca pracującego przy żniwach. Zdobył papier i włożył go do szuflady. Nie dziw się więc, że jak ognia, unikam słowa "kurs". Kojarzy mi się ono z niepoważnym traktowaniem słuchacza - dopowiada (wywiad o kulturze muzycznej w diecezji zamieszamy w najnowszym wydaniu papierowym świdnickiego "Gościa Niedzielnego").

Pierwsi uczniowie to zazwyczaj ludzie związani z Liturgiczną Służbą Ołtarza. - Byłem ceremoniarzem, dlatego wiem jak ważne jest piękno liturgii - mówi Wiktor Tur ze Strzegomia.

- Kiedy dowiedziałem się, że mogę jeszcze lepiej wykonywać swoją posługę przy ołtarzu, zgłosiłem się bez wahania, tym bardziej że już wcześniej szukałem takiej okazji. Wiem, że co dwa lata jest prowadzona taka szkoła w Legnicy i byłem gotów dojeżdżać tam, byle zdobyć nową wiedzę i nowe umiejętności - dodaje. 

Inni uczestnicy szkoły pochodzą m.in. z Wałbrzycha i Nowej Rudy.  

- Nie szukam klientów, ale uczniów. Staram się na serio traktować moje zadanie. W szkole pracują przecież prawdziwi znawcy tematu, nierzadko pasjonaci swojego kierunku. Dla takich warto nawet zostać po lekcjach - dodaje ks. Jacek Czechowski.