Rozmaite pokazy świątecznych zwyczajów i jarmarki organizowane są już właściwie w każdej gminie. Ludzie chętnie wracają do tradycji.
W tym roku mistrzynią została Stanisława Ryl za przygotowanie zupy świąteczno-śniadaniowej
Mirosław Jarosz /Foto Gość
Na Dolnym Śląsku, gdzie po drugiej wojnie światowej ludność praktycznie w całości została wymieniona, przez długie dziesięciolecia komunizmu władza dbała, by mieszkańcy zapomnieli o swych korzeniach. Tak było łatwiej budować nowe społeczeństwo. Od kilku lat widać jednak, że to, co było tłumione, wróciło ze zwielokrotnioną siłą. Ludzie są wprost głodni tradycji.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.