Ci z internatu mają coś więcej niż tylko licealną wiedzę – mają doświadczenie samodzielności i odpowiedzialności, a to dobry fundament dla dorosłego życia.
Kasia z plakatem „Księgi henrykowskiej”, w której zapisano pierwsze zdanie w języku polskim.
ks. Roman Tomaszczuk
Gdy w roku 2002 ogłoszono pierwszy nabór do Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Henrykowie, z podaniami stawili się tylko chłopcy, bo inaczej być nie mogło. Trzynaście lat potem uroczyście otwarto drugi internat – dla dziewcząt.
Z męskiego – koedukacyjne
Taka zmiana charakteru szkoły to nie tylko kwestia rekrutacji, ale też nawiązanie do pracy, jaką wykonał dla Kościoła i Polski patron szkoły, bł. Edmund Bojanowski. Człowiek XIX stulecia, który pozostając świeckim, założył Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Maryi. W swojej pracy koncentrował się na typowych problemach wsi i miasteczek rozbiorowej Polski. Zakładał więc ochronki, sierocińce, apteki dla biednych, wypożyczalnie książek i czytelnie. Zgłaszające się do niego dziewczęta przygotowywał do pracy w swoich placówkach.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.