Ks. Krzysztof Ora mówi o blaskach i cieniach Dni w Diecezjach, Jasnej Górze i Franciszkowych przymiotnikach.
– Trudności to rzecz normalna i należy się z nimi odważnie zmierzyć – mówi ks. Krzysztof Ora
ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość
Ks. Roman Tomaszczuk: Kiedy ostatni raz jechałeś tramwajem albo pociągiem podmiejskim?
Ks. Krzysztof Ora: Dawno temu. Nie pamiętam. Gdy rejestrowałem się jako uczestnik Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, wiedziałem, że będą one dla mnie okazją, by przesiąść się z wygodnego samochodu do autobusu czy tramwaju. Będąc przez kilka na ŚDM, doświadczyłem zarówno przejazdu zapełnionym po brzegi pielgrzymami z całego świata tramwajem, jak również kilkudziesięciominutowej drogi podmiejskim pociągiem, który dowoził uczestników ŚDM z miejsca mego zakwaterowania. To była doskonała okazja do bezpośrednich rozmów czy też do włączenia się w animowane przez grupy śpiewy i okrzyki.
Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.