Barwnie, wesoło i pobożnie

ks. Przemysław Pojasek

|

Gość Świdnicki 02/2017

publikacja 12.01.2017 00:00

W tym roku już w kilkunastu miejscowościach diecezji odbyły się orszaki Trzech Króli. Z roku na rok inicjatywa w całej Polsce nabiera rozpędu.

Głuszyca. Tu Trzem Mędrcom trudno było wybrać inną drogę niż tę wiodącą do „Żywego Betlejem” – największej żywej szopki w Polsce. Po złożeniu pokłonów i darów Betlejem było otwarte do późnego wieczora. W organizowanym po raz drugi orszaku udział wzięło kilkaset osób. Głuszyca. Tu Trzem Mędrcom trudno było wybrać inną drogę niż tę wiodącą do „Żywego Betlejem” – największej żywej szopki w Polsce. Po złożeniu pokłonów i darów Betlejem było otwarte do późnego wieczora. W organizowanym po raz drugi orszaku udział wzięło kilkaset osób.
Mirosław Jarosz /Foto Gość

Prawdziwe tłumy wiernych uczestniczyły w tym roku w orszakach. Największy w diecezji, a zorganizowany w Ząbkowicach Śląskich, zgromadził prawie 2000 osób. Wyjątkowy w swoim charakterze był orszak w Sokołowsku, bo prowadził górskimi drogami. Ciekawostką może być również obsadzenie ról Trzech Króli. W Strzegomiu w tym roku byli nimi nauczyciele, w Świebodzicach – młodzi ludzie na kucach, w Lądku-Zdroju – działacze polityczni, a w Świdnicy – przedstawiciele Rosji i Nigerii. W stolicy diecezji w rolę Świętej Rodziny wcieliło się małżeństwo z Ukrainy. Tegoroczne orszaki odbywały się pod hasłem „Pokój i Dobro”, do którego dostosowano cały charakter ulicznych jasełek. W Świdnicy postanowiono nawet zrezygnować z diabłów, by nie tworzyć atmosfery walki. Zamiast tego postawiono na jedność między parafiami, wyznaniami czy narodowościami. Wszystkim uczestnikom we znaki dał się ostry mróz. Organizatorzy robili wszystko, by jak najmniej doskwierał maszerującym. W niektórych miejscowościach skrócono trasy, wszędzie zaś organizatorzy częstowali gorącą herbatą albo barszczem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.