Pożar w byłym szpitalu w Świdnicy. Na szczęście bez ofiar

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 06.10.2017 15:45

Blaszane pokrycie dachu od kilku godzin utrudniło akcję gaśniczą straży pożarnej. Znaleziono nastolatków, którzy znajdowali się na terenie budynku.

Mimo kilku godzin akcji ratunkowej z dachu wciąż wydobywa się dym Mimo kilku godzin akcji ratunkowej z dachu wciąż wydobywa się dym
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

W piątek 6 października około 12.30 straż pożarna została poinformowana o wydobywającym się z poddasza budynku przy ul. Westerplatte dymie. W akcji gaszenia mieszczącego przed laty powiatowy szpital gmachu wzięło udział 16 zastępów straży pożarnej z powiatu świdnickiego, Dzierżoniowa i Wałbrzycha. Ogień zajął prawie 3/4 poddasza, a blaszane pokrycie dachu utrudniało ratowanie budynku. 

- Mieliśmy do czynienia z ukrytym pożarem. Mimo zlokalizowania źródła były problemy w dotarciu do źródła, ponieważ na poddaszu panowało spore zadymienie - mówił Jacek Kurczyński, rzecznik świdnickiej straży pożarnej. Po przeprowadzonym wywiadzie - rozmowie ze świadkami okazuje się, że na terenie dawnego szpitali znajdowali się dwaj nastolatkowie, o czym poinformowała strażaków nauczycielka. Strażacy w celu ich odnalezienia przeszukali kolejne pomieszczenia budowli, znaleziono ich jednak na jednej z okolicznych ulic. Pożar został już opanowany, a straż pożarna dogasza i porządkuje pogorzelisko. 

Szpital został wybudowany w latach 1927-29. Swoją rolę przestał pełnić w czerwcu 2009 r., a jego ostatnie oddziały przeniesiono do szpitala Latawiec. Półtora roku później obiekt przekazano Zgromadzeniu Sióstr św. Elżbiety. Budynek od kilku lat stał pusty i stał się schronieniem dla bezdomnych. 

Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane, strażacy mają jednak podejrzenia, że mogło to być podpalenie - Budynek jest nieużywany, zniszczony, więc i niezabezpieczony przed osobami postronnymi - wyjaśnia rzecznik.