Dlaczego w Chinach nie lubią czekolady?

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 02.12.2017 15:10

W Świdnickim Ośrodku Kultury członkowie Zespołu Pieśni i Tańca "Jubilat" i świdnickie Mażoretki Prima spotkali się by z najbliższymi podzielić się wrażeniami z wyjazdu do Państwa Środka.

Tradycyjne polskie stroje w Chinach robiły niesamowite wrażenie. Tradycyjne polskie stroje w Chinach robiły niesamowite wrażenie.
Archiwum zespołów.

Wspólne oglądanie zdjęć, występy artystyczne, którymi zespoły taneczne zaprezentowały się w Chinach, a do tego poczęstunek z restauracji orientalnej i przygotowana przez organizatorów "zupka chińska" to tylko niektóre z atrakcji, które czekały na zaproszonych gości w świdnickim klubie "Bolko" 1 grudnia. Prowadzącymi spotkanie byli opiekunowie grup, którzy wraz z zespołami byli na zagranicznym tourne na przełomie września i października.

- Pierwszym punktem naszej wyprawy był Pekin. Choć spędziliśmy tam tylko jeden dzień, udało nam się zobaczyć Mur Chiński, wijący się po horyzont niczym wężowy smok, ale także piękny kompleks sportowo-parkowy "Ptasie Gniazdo". Później wzięliśmy udział w China Shanxi Yuncheng International Tourism Festival, którego ceremonia otwarcia to ponad dwukilometrowa parada artystów z 20 krajów świata, w tym Chile, Argentyny, Brazylii, Kuby czy Korei. Kolejne dni naszych występów bardzo się od siebie różniły. Tańczyliśmy w bardzo różnych miejscach dla zróżnicowanej publiczności. Od wielkich plenerów po kameralne sceny czy dziedzińce przed świątyniami - opowiadała Anna Trzeciak opiekunka marżoretek. Dodała też z uśmiechem, że dziewczyny potrafią już jeść pałeczkami i znają nieco kulturę Chin, więc chętnie się tam wybiorą po raz kolejny.

Również z humorem podziękował swoim podopiecznym Lubomir Szmid - choreograf, tworząc wiersz opisujący wszystkich członków zespołów. "Mażoretki/ młodsze i starsze kobietki, / cudne buzie / Karoliny, Anie i Zuzie. / Są też i takie tycie, nieduże. / Dynamit i wdzięk / choćbyś pękł" - odczytywał swoje wiersze współorganizator. Odniósł się również w jednym z nich do swojej roli w zespole, zestawiając ją z podejściem do Anny Trzeciak: "Jak gdzieś poleci jakaś niedoróbka / czyja to wina? jasne, że Lubka / ale gdy wartka muzyka i taniec / kogo chwalimy? Panią Anię! / Ktoś podczas koncertu ma krzywy dziubek / kto temu winny? Jasne, że Lubek / ale gdy uśmiech na scenie ma branie / Kogo chwalimy? Panią Anię".  

A co o wyjeździe mówią młode dziewczyny? - Wyjazd do Chin to niezapomniana przygoda, Było naprawdę super. Poznałam nowych ludzi, całkiem inną kulturę a w mojej pamięci pozostanie wiele wspaniałych wspomnień - mówi Natalia Makowska. - W Chinach pierwszy raz jadłam pałeczkami i całkiem dobrze mi to wychodziło. Zachwycił mnie Mur Chiński, który wił się jak wąż. Jest w nim coś magnetycznego. Jeśli jeszcze kiedyś wrócę do Pekinu, na pewno chcę jeszcze raz go zobaczyć. Wielkim zaskoczeniem dla mnie było to, że w Chinach prawie nie ma czekolady, tylko sprowadzana. Chińczycy wolą te swoje słodycze typu ciasteczka z mięsem na słodko, słodkie kiełbaski i jakieś żelowe glutki. Zajadają się kaczymi dziobami, szyjkami i łapkami, brr... - wzdryga się Emilia Hardy.

Również jej mama wspomina wyjazd, na którym była opiekunem. - Pierwsze zaskoczenie po przylocie do Pekinu, to to, że na ulicach jest czysto. Ciekawe, że odległość jest tu pojęciem względnym - wszędzie jest daleko i trzeba korzystać ze środków transportu. Większe odległości pokonuje się nocnymi pociągami, które są w sumie wygodną formą podróży. Wszędzie są ogromne tłumy ludzi, a dookoła chińskie, czerwone lampiony. Pekin jest zachwycający wieczorem. Wszystko jest wówczas ładnie oświetlone. Największym odkryciem smakowym jest natomiast dla mnie jaśminowa herbata.- wspomina Sylwia Hardy. 

A oto jeden z występów zespołu w Chinach:

11th Xuchang Three Kingdoms Cultural Tourism Festival - Polish Group 1
Yajing Xue