Ferrari zaparkowało w muzeum

Joanna Wudyka Joanna Wudyka

publikacja 05.02.2018 10:21

Rysować modele różnych samochodów Ferrari zaczął przypadkowo. Nikt nie spodziewał się, a już na pewno nie on sam, że jego prace trafią na wystawę do Muzeum Ziemi Kłodzkiej.

Pan Marian swoje rysunki wykonuje na stojąco, bo jak sam mówi, "pracy trzeba się pokłonić. Nie umiem rysować czy malować na siedząco". Pan Marian swoje rysunki wykonuje na stojąco, bo jak sam mówi, "pracy trzeba się pokłonić. Nie umiem rysować czy malować na siedząco".
Joanna Wudyka

Marian Hula ma 68 lat. W Kłodzku się urodził, wychowywał i założył rodzinę. Jak sam mówi, Kłodzko bardzo mu się podoba i nie chciałby mieszkać nigdzie indziej.

Od najmłodszych lat lubił rysować i poświęcał temu cały swój czas. - Jak byłem jeszcze takim szczeniakiem, jak mój wnuczek teraz, mój ojciec przynosił mi z pracy pergaminy do pakowania towarów spożywczych. A ja kładłem się na podłodze i malowałem. Zawsze malowałem na brzuchu. Wtedy rysowałem ołówkiem. Później bliscy zaczęli mi prezentować kredeczki i od tej pory rysuję cały czas - opowiada pan Hula.

Pan Marian swój talent rozwijał sam. Gdy chodził do liceum postanowił zamienić kredki na akwarele. W tamtym czasie jego marzeniem było namalować coś podobnego do Panoramy Racławickiej. Tematyka jednak nie miała dotyczyć bitwy, ani historii, a natury. Artysta chciał namalować cykl obrazów poświęconych porom roku. Wszystkie razem połączone w całość i miały tworzyć jedno dzieło na wzór panoramy.

- Przez to strasznie podpadłem w szkole, bo miałem tragiczne oceny. A matula, jeszcze nawet nie wiedziałem, wróciła z wywiadówki. Byłem w trakcie malowania scenki jesiennej. Matula podeszła do mnie i nic nie mówiąc, złapała tę nieskończoną myśl i ją podarła. Te, co wisiały na ścianie, sam pozdejmowałem i porwałem na kawałki. Powiedziałem, że więcej nic nie maluję - opowiada pan Hula.

W tym postanowieniu pan Marian wytrwał do chwili, gdy przeszedł na emeryturę. Wtedy wrócił do rysowania. Przypadek sprawił, że rysuje samochody Ferrari. A wszystko przez to, że jego syn i brat kolekcjonują modele różnych samochodów.

- Widziałem, że oni na te modele wydają dużo pieniędzy. Chciałem ich po prostu zaskoczyć. Spróbowałem narysować jeden z tych modeli. Wtedy mój syn stwierdził, że to, co namalowałem można sprzedać. Wtedy pomyślałem, a na co mi te pieniądze? Postanowiłem nie sprzedawać tych rysunków, tylko stworzyć z nich całą kolekcję - wspomina.

Obecnie na wystawie możemy zobaczyć 22 prace z 35 wykonanych. W zbiorach jego kolekcji istnieje jeszcze wiele prac, które są nieskończone i czekają na swoją kolej.

Trudno do końca określić i zaklasyfikować rysunki Mariana Huli do jednego z nurtów w sztuce. - Nie chciałabym go zaszufladkować, ale wydaje mi się, że najbliżej jego twórczość nawiązuje do fotorealizmu.

Nurt zrodził się w latach 60., 70. w USA. Polegał na tym, że patrząc na fotografię artyści przerysowywali lub przemalowywali tę fotografię. Nasz kłodzki artysta jednak trochę różni się od hiperrealistów, bo chce jak najwierniej pokazać samochód, który został stworzony przez człowieka. Drugi człowiek zrobił fotografię, a on jak najwierniej to przerysowuje, ale dodaje także coś od siebie - tła - tłumaczy Joanna Jakubowska, komisarz wystawy.

Ekspozycję oglądać będzie można do 31 marca 2018 roku w Muzeum Ziemi Kłodzkiej.