Ze wspólnoty ziemskiej do niebieskiej

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 20.06.2018 13:31

Odeszła s. Maria Klara Kowalczyk od Eucharystycznego Serca z klasztoru Sióstr Klarysek od Wieczystej Adoracji w Ząbkowicach Śląskich.

Liturgii pogrzebowej w Ząbkowicach przewodniczył bp Ignacy Dec Liturgii pogrzebowej w Ząbkowicach przewodniczył bp Ignacy Dec
ks. Marcin Gęsikowski

Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył we wtorek 19 czerwca bp Ignacy Dec. W homilii nawiązał do modlitwy samego Jezusa przed śmiercią. - Bardzo nadziejne są słowa Pana Jezusa, które wypowiedział w modlitwie arcykapłańskiej przed swoim odejściem, podczas Ostatniej Wieczerzy: 'Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata" (J 17, 24). Przekazując dziś siostrę Klarę z życia ziemskiego do życia wiecznego, spoglądamy na jej ziemskie życie, by lepiej sobie uświadomić sobie za co winniśmy dziękować Bogu – mówił w obecności sióstr, kapłanów i najbliższych zmarłej.

Ze wspólnoty ziemskiej do niebieskiej  

Siostra Maria Klara - Eugenia Kowalczyk urodziła się 10 października 1926 roku w Jagodnym koło Garwolina. Rodzice: Leonarda z domu Bogusz i Piotr Kowalczykowie byli pobożnymi, pracowitymi ludźmi, kochającymi ojczyznę i takie wartości przekazali swoim ośmiorgu dzieciom. Od najmłodszych lat Gienia z całą rodziną uczęszczała do pięknego garwolińskiego kościoła, którego sklepienie i sufit zdobiły zabytkowe polichromie. Jedna z nich przedstawiająca Chrystusa upadającego pod krzyżem skłaniała przyszłą klaryskę do refleksji i obietnicy: " Panie Jezu, ja Ci pomogę, żebyś nie musiał dźwigać sam tego krzyża".

Eugenia najchętniej przebywała w towarzystwie swoich braci, gdyż bardziej od lalek i zabawek interesowały ją tajemnice ślusarki, stolarki i innych zawodów, których uczyli się chłopcy.

Po ukończeniu szkoły podstawowej rozpoczęła naukę w szkole krawieckiej. Były to trudna lata wojny i okupacji hitlerowskiej. Rodzina Kowalczyków wiele wycierpiała. W 1941 r. zmarł pan Piotr, w 1945 zginął brat Józef, jedna z sióstr musiała pracować w niemieckim szpitalu, inna, wywieziona do obozu w głąb Rzeszy wróciła całkowicie wycieńczona i schorowana.  Eugenia i młodsze dzieci wiele razy musiały ukrywać się przed "łapankami" w przygotowanym schowku w oborze. Uratowało się w ten sposób nie tylko rodzeństwo Kowalczyków, ale także inne osoby z Jagodnego oraz rodziny żydowskie.

Po wojnie Eugenia mieszkała i pracowała w Żarach, a przez okno swojego pokoju widziała tabernakulum oświetlone wieczystą lampką w  pobliskim  kościele. Z radością przyjęła to niezwykłe sąsiedztwo i codziennie uczestniczyła we Mszy św. i odprawiała adorację Najśw. Sakramentu. Prowadziła życie niemal zakonne i nic dziwnego, że spowiednik poradził jej wstąpienie do klasztoru. Z redakcji "Rycerza Niepokalanej"   otrzymała adresy różnych zakonów, z których losowo wybrała klasztor w Ząbkowicach. Zgłosiła się i została przyjęta  2 lutego 1953 r. Na obłóczynach 11 sierpnia otrzymała habit zakonny i imię siostry Marii Klary od Eucharystycznego Serca. Pierwszą profesję złożyła 21 sierpnia 1954 r., a śluby wieczyste pięć lat później. Niedługo po tym została wybraną do rady klasztoru i tę odpowiedzialną funkcję pełniła przez kilkadziesiąt lat.

Ze wspólnoty ziemskiej do niebieskiej  

S. M. Klara służyła wspólnocie swoimi różnorodnymi talentami. W całym klasztorze nie było rzeczy, której nie potrafiłaby naprawić. Niejedna cela była murowana i malowana jej ręką, niejedno urządzenie przywróciła do sprawności, zimą obsługiwała piece centralnego ogrzewania. Trudno policzyć ile habitów wyszło spod jej igły. Haftowała i szyła również paramenty liturgiczne.  Wręcz słynne są gipsowe figurki i pisanki, które samodzielnie wykonywała i rozdawała dobrodziejom klasztoru. Swoje umiejętności przekazywała ucząc młodsze siostry kroju i szycia, a także innych zawodów. Z uśmiechem na ustach i życzliwym słowem dla każdego, pomimo wielu cierpień i chorób, kroczyła s M Klara drogą powołania eucharystycznego twierdząc, iż jest tak szczęśliwą, że chyba bardziej być nie można. Często mówiła, że nigdy nie zmieniłaby swojego życia, które wskazał jej przed laty los przy wybieraniu zakonu, bo "gdzież nam będzie lepiej niż u Pana Jezusa?"        Cierpienia i ograniczenia, jakie przyniosła starość przyjmowała s. M. Klara z właściwym sobie optymizmem, twierdząc, że są konieczne, bo gdyby na ziemi żyło się beztrosko, to nie tęskniło by się za niebem.

Pan Bóg powołał ją do nieba we śnie, nad ranem 15 czerwca 2018 r. Dzień wcześniej, jak zwykle uczestniczyła we Mszy św., przyjęła Komunię św., odprawiła "swoją" godzinę adoracji, a w południe na rekreacji razem z siostrami obierała w ogrodzie owoce. Wieczorem udała się na spoczynek, aby obudzić się już w wieczności.

Ze wspólnoty ziemskiej do niebieskiej