Za pięć godzin zobaczę Jezusa…

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 05.12.2018 14:00

To ostatnie słowa dziennika, który napisał dla swojej córki Jacques Fesch. Historię nawróconego mordercy opowiedzieli z okazji wspomnienia św. Mikołaja klerycy świdnickiego seminarium.

Główny bohater zapala świece symbolizujące ostatnie chwile życia. Główny bohater zapala świece symbolizujące ostatnie chwile życia.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

Od początku istnienia diecezji, klerycy i ich przełożeni przejęli zwyczaj obchodów tego święta z Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Od rana 4 grudnia mieszkańcom uczelni dla przyszłych księży towarzyszył dobry nastrój. Zabawne plakaty na drzwiach, wyjątkowa pobudka i cały dom wystrojony według zaplanowanej przez czwarty rocznik konwencji.

A popołudniu spotkanie w seminaryjnej auli, na które zostali zaproszeni goście: biskupi, przełożeni, wykładowcy i pracownicy. I tu zrobiło się już poważnie. Jako pierwszą sztukę klerycy zaproponowali bowiem historię nawrócenia straconego w więzieniu La Santé zabójcy policjanta.

Jej zwieńczeniem była scena, w której główny bohater gasi kolejne z pięciu świec, odliczając godziny pozostałego życia.

- Powoli umieram dla ziemi i rodzę się dla nieba. Każdego dnia dusza moja zbliża się do Boga, który ją przyciąga. Wkrótce będę gotów. Niebieski ogrodnik zabierze mnie i przesadzi do niebiańskich ogrodów. Przede mną szczęśliwa wieczność - czytał chwilę wcześniej ostatnie słowa zapisane w dzienniku grający skazańca Daniel Kołodziejczyk. Żegnając się z najbliższymi, zakończył: - Za pięć godzin zobaczę Jezusa.

Po kolacji natomiast klerycy IV roku przygotowali sztukę kabaretową, w której do jednego ze szpitali ma przyjechać kontrola. W zabawne perypetie przygotowań do tego wydarzenia, aktorzy wpisali zachowania i sposób bycia swoich przełożonych i współbraci seminaryjnych. Na koniec do grona pacjentów dołączył św. Mikołaj, który rozdał wszystkim obecnym pamiątkowe prezenty.