Dolnoślązaczki składają wnioski o tzw. matczyne emerytury

Agnieszka Olipra Agnieszka Olipra

publikacja 01.03.2019 09:12

Od 1 marca startuje program "Mama 4 plus". Jeszcze przed tym terminem do ZUS w naszym regionie wpłynęły 84 wnioski.

Według szacunków, o świadczenie może ubiegać się 92 tys. osób Według szacunków, o świadczenie może ubiegać się 92 tys. osób
Marcin Kowalik /Foto Gość

Według wstępnych szacunków Zakładu Ubezpieczeń Społecznych uprawnionych do ubiegania się o rodzicielskie świadczenie uzupełniające na całym Dolnym Śląsku może być ponad 7 tysięcy osób.

Jak informuje Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej program „Mama 4+” przeznaczony jest dla osób, które żeby wychować co najmniej czworo dzieci nie mogły podjąć pracy zarobkowej lub z niej zrezygnowały, a dziś żyją na granicy ubóstwa, nie mając prawa do świadczeń nawet na minimalnym poziomie. Rodzicielskie świadczenie uzupełniające zapewni podstawowe środki do życia.

Świadczenie będzie przyznawane w takiej wysokości, aby łącznie z pobieranym świadczeniem emerytalnym nie przekroczyło kwoty minimalnej emerytury tj. 1100 zł brutto. Gdy osoba nie ma prawa do emerytury, świadczenie będzie wynosiło właśnie 1100 zł.

– Matczyna emerytura będzie wypłacana od pierwszego dnia miesiąca, w którym prezes ZUS lub KRUS wyda decyzję o jego przyznaniu nie wcześniej jednak niż od dnia osiągnięcia powszechnego wieku emerytalnego. Decyzje będą wydawane w ciągu 30 dni od sprawdzenia, czy pieniądze się matce lub ojcu należą, czy nie – informuje Iwona Kowalska-Matis, regionalny rzecznik prasowy ZUS na Dolnym Śląsku.

Druk wniosku jest dostępny w każdej placówce ZUS i KRUS. Można go również pobrać ze stron internetowych www.zus.pl oraz www.krus.gov.pl. Prawidłowo wypełniony wniosek musi zawierać dane osobowe, takie jak imię, nazwisko, datę urodzenia, numer PESEL lub serię i numer dowodu osobistego albo paszportu, miejsce zamieszkania i adres do korespondencji, jeśli jest inny niż adres zamieszkania. Do wniosku o rodzicielskie świadczenie uzupełniające trzeba dołączyć akty urodzenia dzieci lub orzeczenia sądu o powierzeniu sprawowania pieczy zastępczej nad dzieckiem, informację o numerach PESEL dzieci, oświadczenie o sytuacji osobistej, rodzinnej, majątkowej i materialnej oraz inne dokumenty, które mogą mieć wpływ na przyznanie świadczenia.

– Nasi konsultanci wszystko wyjaśnią i pomogą w wypełnieniu dokumentów – zapewnia Iwona Kowalska-Matis.

Pani Jolanta wychowała pięcioro dzieci. Choć nie skorzysta ze świadczenia, to według niej program jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla matek, które w ogóle nie pracowały, np. ze względu na długotrwałą chorobę dzieci.

- Zaproponowana kwota jest mała, ale bardzo ważna dla tych kobiet, które nie mają dochodów. Druga sprawa to kwestia docenienia naszej pracy. Mało kto zauważa, jak wiele wysiłku wymaga wychowanie dzieci i prowadzenie domu. Uważam, że dla pozostałych matek, które były na urlopach wychowawczych czy opiekuńczych, też powinien być dodatek. Na stare lata człowiek ma problemy ze zdrowiem, więcej choruje również dlatego, że poświęcił swoje siły dla rodziny – stwierdza żona i matka.

Z kolei pani Mariola, matka czwórki dzieci, zwraca uwagę, jak ciężko jest kobiecie z większą liczbą dzieci podjąć pracę. Po ich wychowaniu natomiast nie jest prosto wrócić na rynek i znaleźć zatrudnienie.

- Na pewno łatwiej jest pójść do pracy na 8 godzin, niż zajmować się czwórką dzieci. Różne uwagi słyszeliśmy pod swoim adresem od ludzi, ale ja jestem dumna, że się odważyliśmy mieć tyle dzieci – stwierdza pani Mariola i dodaje, że jej zdaniem kobiety, które mają dzieci i ciężko pracują w domu, powinny mieć przyznane pensje.

O „matczyną emeryturę” może starać się zarówno matka, jak i ojciec dzieci, jeśli osiągnęli wiek emerytalny, czyli 60 lat kobieta i 65 mężczyzna.