publikacja 01.06.2019 22:25
Po tym jak wspólnota w Lubiniu nie zdecydowała się przyjąć w swoje szeregi ks. Tomaszczuka, ten postanowił spróbować w innej, którą zdążył już poznać.
Brat Cyprian przed swoim nowym domem.
DN
Trafił do niej na kilka miesięcy, gdy prowadzący go o. Maksymilian Nawara OSB został wybrany nowym opatem prezesem benedyktyńskiej Kongregacji Zwiastowania.
- Tak trafiłem do opactwa w Samporze na Słowacji. I od razu zakochałem się w tym miejscu i jego atmosferze. Później, gdy wróciłem do Lubinia, miałem rozdarte serce. Z jednej strony chciałem zostać we wspólnocie, do której trafiłem, z drugiej zaś tęskniłem za Samporem. I kiedy w głosowaniu okazało się, że w lubińskim opactwie nie zostanę, kierunek był tylko jeden - zapowiadał swoją decyzję w czasie pielgrzymki do Sulistrowiczek ks. Roman (wywiad: Serce bijące w rytmie dzwonów na modlitwę).
Jak powiedział, tak uczynił. Pierwszego dnia czerwca zaprzyjaźnione małżeństwo odwiozło go na Słowację, gdzie dano mu czas 9 miesięcy na próbę. Potem i ta wspólnota zadecyduje, czy ojciec Cyprian na stałe stanie się jej członkiem.
W powrocie ks. Romana do benedyktynów jest też wątek "Gościa Niedzielnego", bowiem w drodze do Samporu odwiedził macierzystą redakcję w Katowicach. W galerii natomiast prezentujemy pierwsze chwile ks. Tomaszczuka w opactwie.
Na koniec przypomnijmy, że ks. Roman przez ponad 12 lat dowodził naszą redakcją. Był znany w diecezji i zaangażowany w wiele inicjatyw duszpasterskich. Kiedy ogłosił swoją decyzję o przejściu do benedyktynów (Jestem posłuszny), wielu nie wierzyło, że "wytrzyma". Swoją decyzję i jej uwarunkowania wyjaśniał w wywiadzie Szpilek już nie założę.
Czas mijał, a grupom, z którymi się zżył, brakowało ks. Romana (Tygrysem łazienkowym jest...). Kiedy dwa lata temu, w kwietniu, przyjechał odwiedzić Świdnicę, mówił o tym, że mu w Lubiniu dobrze, że ma czas na modlitwę i naukę pokory (Zamienił aparat na mopa).
Po powrocie do klasztoru zmienił imię na Cyprian i przyjął nowy strój duchowny (Zmienił imię i szaty).