Ulubiony zegar wybił ostatnie godziny jego życia

ks. Przemysław Pojasek

|

Gość Świdnicki 38/2019

publikacja 19.09.2019 00:00

Biskup, prawie 80 kapłanów i tłumy wiernych odprowadzili ks. Janusza Stokłosę, proboszcza parafii pw. św. Józefa Oblubieńca NMP, na miejsce spoczynku.

Bp I. Dec i najbliższa rodzina w czasie ostatniego pożegnania. Bp I. Dec i najbliższa rodzina w czasie ostatniego pożegnania.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

Plebania. Dzień po pogrzebie. Najbliższa rodzina wraz z księdzem dziekanem i księdzem wikariuszem porządkują prywatne rzeczy ks. Stokłosy.

Wśród nich leży zegarek. Nie działa. – To chyba ten ulubiony, o którym mówił, żegnając zmarłego proboszcza, Krzysztof Sołtys, dyrektor tutejszej szkoły. Ale on nie działa, tak jakby zatrzymał się wraz ze śmiercią swojego właściciela – zauważa ks. Mariusz Kubik, współpracownik zmarłego księdza. To on przez ostatnie lata wziął na barki niemal całą parafię, odciążając chorego proboszcza. Również po jego śmierci nadzorował przygotowania do uroczystości pogrzebowych. Te rozpoczęły się już w środę 11 września. Do świątyni przywieziono ciało ks. Janusza, by rodzina i wierni mogli się z nim pożegnać. Eksporcie i towarzyszącej jej Mszy św. przewodniczył bp Ignacy Dec.

Ordynariusz przewodniczył również 12 września Mszy św. pogrzebowej. – Jezus przygotował miejsce także dla ciebie w niebieskim domu i przyszedł po ciebie, aby cię przeprowadzić z tego świata, gdzie jest cierpienie, gdzie toczą się wojny, gdzie nie ma pokoju i prawdziwej radości. Przyszedł, aby zdjąć z ciebie krzyż choroby i cierpienia – rozpoczął homilię, nawiązując do ponad trzech lat walki z chorobą ks. Stokłosy.

Przedstawił także jego życiorys. – Wracamy najpierw do twego rodzinnego domu, do Żarowa, do domu twoich rodziców Józefa i Wiktorii z d. Rojek. Przyszedłeś na świat 4 lutego 1955 r. jako drugie dziecko w rodzinie. Pięć dni później zaniesiono cię do świątyni do chrztu, abyś stał się dzieckiem Bożym i wszedł do wspólnoty Kościoła. (…) Po zdaniu matury w roku 1975 odkryłeś w sobie powołanie kapłańskie i wstąpiłeś do Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu – wspominał biskup. Przedstawił również dalsze losy drogi powołania ks. Stokłosy, przypominając święcenia diakonatu (25.06.1980), prezbiteratu (23.05.1981) i pierwsze placówki: w Szewcach – 3 lata (1981–1984), w Nowogrodźcu – 4 lata (1984–1988) i w Jaworzynie Śląskiej – 5 lat (1988–1993). – Potem przyszedł czas, by z woli Kościoła przez 3 lata pełnić funkcję administratora parafii pw. św. Marii Magdaleny w Bogatyni (1993–1996), a potem najpierw jako wikariusz koadiutor, a następnie jako proboszcz wróciłeś do Jaworzyny Śląskiej – kontynuował bp Ignacy.

Jakim był księdzem? – Wujek pokazał mi, jako najmłodszej w rodzinie, jak można iść przez życie razem z Panem Bogiem. Udzielił mi chrztu św., był przy ołtarzu, gdy przyjmowałam Pierwszą Komunię św. i gdy udzielano mi sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej. To wszystko tak wiele dla mnie znaczyło. Dało mi ogromną siłę i odwagę do stawania w obronie wiary i Kościoła. (…) Zapamiętam go ze wspólnego świętowania Bożego Narodzenia. Ze wspólnych wyjazdów na pielgrzymki, a zwłaszcza z tej do Rzymu, kiedy częstował mnie smażonymi kasztanami – wspomina siostrzenica. Zmarłego ks. Stokłosę w czasie uroczystości pogrzebowych wspominali także inni: ks. Piotr Ważydrąg (dziekan dekanatu Żarów), ks. Wiesław Rusin (prepozyt wałbrzyskiej kapituły, do której należał zmarły kapłan), ks. Stanisław Araszczuk (przedstawiciel księży pochodzących z Jaworzyny Śl. i wieloletni przyjaciel ks. Stokłosy), Grzegorz Grzegorzewicz (burmistrz miasta i gminy), Marek Kozieł (przedstawiciel rady parafialnej) i wspomniany już Krzysztof Sołtys (wieloletni dyrektor SP i gimnazjum). Wszyscy oni podkreślali niezwykłe zasługi zmarłego proboszcza dla wspólnoty. Nie brakło też osobistych wspomnień. – Dla mnie był wypróbowanym przyjacielem, przewodnikiem na drogach nauczycielskiego powołania. Dziś dziękuję Panu Bogu za dar jego przyjaźni, za spotkania z młodzieżą i nauczycielami. Za wspólnie spędzone chwile, które pozostaną w mojej pamięci do końca życia. Dziękuję za niezliczone rozmowy o zegarach. Wielki żal, że tak niedawno wskrzeszony twój ulubiony zegarek Orient odmierzył ostatnie godziny twojego życia – mówił dyrektor szkoły podstawowej.

W imieniu zmarłego kapłana dziękował natomiast ksiądz dziekan, wymieniając opiekujących się nim podczas choroby: Małgorzatę Muchę, Annę Gromek i Dawida Kremienowskiego. Wyraził też wdzięczność wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji uroczystości pogrzebowych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.