Świdnica. Pogrzeb ks. Stanisława Pasyka

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 22.01.2020 13:15

Tłumy wiernych wraz z duchownymi pożegnały zmarłego kapłana i odprowadziły na miejsce spoczynku przy ul. Brzozowej.

Ceremonii przewodniczył bp Ignacy Dec. Ceremonii przewodniczył bp Ignacy Dec.
ks. Przemysław Pojasek ?Foto Gość

Już dzień wcześniej dawni parafianie zmarłego proboszcza parafii pw. św. Józefa Obl. NMP w Świdnicy wypełnili świątynię po brzegi. Uroczystej eksporcie przewodniczył bp Adam Bałabuch, który nawiązując do historii uczniów idących do Emaus (Łk 24, 13-35), pokazywał podobieństwo posługi kapłańskiej do zachowania Zmartwychwstałego.

- Kapłan jest osobą wybraną przez Chrystusa, która w Jego imieniu w sakramentalnym utożsamieniu z Jezusem dołącza do drogi życia człowieka i towarzyszy mu w niej. Chrystus przez pokolenia towarzyszy swoim wiernym. Towarzyszy w ich drodze poprzez kapłanów, których im posyła, bo Jezus utożsamia się z tymi kapłanami. On ich posyła, aby towarzyszyli i uczniom Jezusa Pisma wyjaśniali. By sami też mogli coraz lepiej poznawać swojego Mistrza. By mogli mieć w sobie słowo Boga, które pomnaża w nas wiarę, które nas oświeca i pokazuje kierunek drogi. Każdy z nas potrzebuje kogoś, kto dołączy do nas w drodze i będzie nam Pisma wyjaśniał. Ale też Chrystus posyła nam kapłanów, by łamali dla nas chleb. By dzięki mocy sakramentu święceń czynili obecnego Chrystusa w tych prostych znakach chleba i wina. Byśmy mieli w naszej drodze pokarm duchowy, którym jest sam Jezus Chrystus. Tak Chrystus posłał m. in. do tej wspólnoty na 35 lat ks. prałata Stanisława Pasyka, aby wszystkim tu mieszkającym towarzyszył w drodze - mówił biskup pomocniczy.

W środę natomiast Mszy św. pogrzebowej przewodniczył bp Ignacy Dec. W homilii zachęcał do gotowości na ponowne przyjście Chrystusa, zwracając uwagę na niespodziewaną śmierć ks. Pasyka. 

- Chrystus przyszedł po ks. Stanisława we wtorek, 14 stycznia, o godzinie, której nie domyślaliśmy się.  Wiadomość o jego śmierci, która dotarła od jego bratanka, ks. Krzysztofa Pasyka, proboszcza parafii Królowa Górna z diecezji tarnowskiej, poruszyła wielu świdniczan, bowiem ks. prałat wpisał się tak wyraźnie w najnowsze półwiecze historii tego miasta (...) 20 czerwca 1972 r. otrzymałeś dekret podpisany przez ks. arcybiskupa Bolesław Kominka ustanawiające cię wikariuszem koadiutorem w parafii św. Józefa w Świdnicy. Prawie 10 lat trwały kościelne starania, aby cię mianować kanonicznym proboszczem tej parafii. Przez wiele lat tę nominację  blokował Wydział do Spraw Wyznań Urzędu Miasta Wrocław. W końcu władza cywilna ustąpiła, zostałeś kanonicznie ustanowionym proboszczem i twoja posługa proboszczowska trwała do 25 czerwca 2007 r., z krótką przerwą, kiedy to przez kilkanaście miesięcy proboszczem był  tutaj ks. Józef Lubczyński (1995-1997). Czcigodny księże Prałacie, w opinii księży byłeś bardzo wymagającym kapłanem, najpierw jako wikariusz a potem jako proboszcz.  Jednakże, kto cię lepiej znał, to wiedział, że najpierw wymagania stawiałeś samemu sobie, a potem innym: księżom współpracownikom i wierny świeckim, twoim parafianom. Bardzo ci zależało, żeby wierni uczęszczali na Mszę św. aby dzieci i młodzież uczęszczały do kościoła i na katechezę. Apelowałeś do rodziców, żeby byli odpowiedzialni za religijne i moralne wychowanie swoich dzieci i wnuków. Pilnowałeś konfesjonału. Wierni parafii św. Józefa wiele ci zawdzięczają, ale nie tylko oni - całe nasze, dzisiaj biskupie, miasto zawdzięcza ci tak wiele. To dzięki twojej odwadze, uporowi w dobrym, wytrwałości, Świdnica zyskała trzy nowe parafie. Także początki tej świątyni i tej parafii, w której cię dziś żegnamy, związane są z twoją posługą pasterską w tym mieście. Możemy powiedzieć, że przez tę swoją długoletnią aktywność kapłańską, stałeś się ikoną tego miasta - podkreślał biskup.

Przedstawiając szczegółowy życiorys zmarłego kapłana (więcej: Zmarł ks. Stanisław Pasyk), nawiązał również do świadectwa jednej z katechetek, która po jego śmierci napisała: napisała:  "Ks. prałat w swoim życiu robił wiele dobrego, czym się nie chwalił, a czego byłam świadkiem od 1984 roku aż do jego przejścia na emeryturę, pracując najpierw w parafii św. Józefa, a gdy lekcje katechezy weszły do szkół współpracując z Nim. Na różny sposób pomagał ludziom, którzy zwracali się do Niego nieraz w tragicznych sytuacjach. Byłam świadkiem jak pomagał dzieciom czy dorosłym, którzy byli bardzo chorzy na serce. Załatwiał im przyspieszenie operacji czy leczenie w klinice kardiologicznej w Zabrzu u profesora Religii. Nieraz osobiście, swoim autem, zawoził ich do Zabrza. Pracował tam  jako lekarz Jego stryjek, który później został wojewódzkim specjalistą ds. kardiologii. Ponadto w czasach komunistycznych wieczorem, przy zamkniętych drzwiach kościoła, błogosławił parom, które z różnych powodów nie mogli w sposób uroczysty przystąpić do sakramentu małżeństwa np. mąż był milicjantem, wojskowym, czy pełnił inną ważną funkcję państwową. W ten sam sposób chrzcił ich dzieci.  Dzięki swoim wpływom dla ks. Pasyka nie było rzeczy niemożliwych do załatwienia. W tych trudnych czasach dla Kościoła dzięki Jego staraniom powstały trzy świdnickie parafie. Potrafił również dla swoich pracowników załatwić spółdzielcze mieszkanie omijając 20 czy 30 letnie oczekiwanie na nie, co w tamtych czasach było niemożliwe  do zrealizowania. Był nie tylko dobrym gospodarzem, ale także duszpasterzem. Wielokrotnie widziany był w konfesjonale już pół godziny przed  Mszą św. Dlatego bardzo krzywdzące dla Ks. Prałata były plotki o Nim np. że wybudował sobie dom pod Świdnicą z pieniędzy, które były przeznaczone na budowę kościoła. Według mnie bardzo dobrze, że zostanie pochowany w Świdnicy, gdzie przez 35 lat swojego kapłaństwa w różny sposób służył ludziom".

Na koniec Mszy św. głos zabrali również inni, którzy wspominając prałata, dziękowali za lata współpracy i żegnali zmarłego kapłana. Potem wszyscy odprowadzili jego ciało do grobu na cmentarzu przy ul. Brzozowej.