Nie poddali się. Poszli na pielgrzymkę

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 07.06.2020 10:55

Epidemia i związane z nią normy sanitarne, a nawet kwarantanna u bardzkich redemptorystów nie zatrzymały 296. noworudzkiej pielgrzymki do Matki Bożej.

Początki były trudne. Wszystko szło pod górę. I w przenośni i dosłownie. Początki były trudne. Wszystko szło pod górę. I w przenośni i dosłownie.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

Jej historia sięga roku 1651, kiedy to mieszkańcy w podzięce za ocalenie połowy miasta przed pożarem ślubowali pielgrzymować w trzecią niedzielę po Zielonych Świątkach do Matki Bożej w Bardzie. Formalna umowa między parafią a władzami miasta stanowiła, że proboszcz ma pielgrzymce przewodzić, a kasa miejska miała pokryć jej koszt.

Przez lata nikt i nic nie mogło zatrzymać tej tradycji. Z kronik ks. Georga Wache dowiadujemy się, że w 1939 r., choć zakazano procesji Bożego Ciała, ponad 400 osób poszło do Barda. I tak było do roku 1944. Wojna sprawiła, że coroczna wyprawa umarła aż do roku 2013.

Po 69 latach, 8 czerwca odbyła się 284. pielgrzymka do bardzkiego sanktuarium maryjnego. Większość z tych, którzy w tym roku 6 czerwca stawili się przy umówionym miejscu pamięta ogrom starań o odbudowę tradycji wynikającej z przysięgi złożonej Bogu. Może dlatego, mimo epidemii i innych przeciwności, dopięli swego.

- Od początku wszystko stało pod znakiem zapytania. Im jednak bardziej luzowano obostrzenia, tym bardziej wierzyliśmy, że uda się nam wyruszyć do Matki Bożej Strażniczki Wiary po raz 296. Namówiliśmy proboszcza, zorganizowaliśmy wszystko tak, by spełniać sanitarne wymagania i na kilka dni przed pielgrzymką dowiedzieliśmy się z mediów, że posługujący w bardzkim sanktuarium redemptoryści są objęci kwarantanną. Mimo to chcieliśmy pójść. Choćby do Wambierzyc, do Królowej Rodzin. I udało się. Wyruszyliśmy o 6. rano z Placu Matejki w Nowej Rudzie, a u celu byliśmy już po kilku godzinach. Na miejscy tradycyjnie wzięliśmy udział we Mszy św. Był też czas na prywatną modlitwę - relacjonuje Iwona Wirzeska, uczestniczka 40-osobowej pielgrzymki.

Prowadzący grupę ks. Jerzy Kos przypomniał również, że to nie pierwsza taka sytuacja w historii. - Idziemy do Wambierzyc w 40. rocznicę koronacji figury Królowej Rodzin. Wracamy w ten sposób także do pewnej tradycji, którą próbowano narzucić noworudzianom, aby nie chodzili do Barda, ale do Wambierzyc lub na Górę św. Anny. Mieszkańcy trochę się opierali i odwiedzając także wspomniane sanktuaria, nie rezygnowali z pielgrzymki do Barda - mówił.

Przekazał też pątnikom pozdrowienie od bp. Marka Mendyka z prośbą o powierzenie w pielgrzymce intencji diecezji, ale i całego narodu. Pątnicy zanieśli je do wambierzyckiego sanktuarium, gdzie czekali na nich ojcowie franciszkanie, z którymi modlili się w czasie Mszy św.