Michał lepi Franciszki

Kamil Gąszowski Kamil Gąszowski

publikacja 20.08.2020 19:18

Patrząc im w oczy, można dostrzec niespotykaną mieszankę czystej radości, ufności, ale też zagubienia. W tym wzroku można zobaczyć, jak bliscy są Bogu.

Michał ze stworzonymi przez siebie figurkami papieża. Michał ze stworzonymi przez siebie figurkami papieża.
Kamil Gąszowski /Foto Gość

Nie przez swoje pobożne życie, chociaż wielu z nich uwielbia chodzić do kościoła, ale przez bliskie podobieństwo do Boga, który tak jak oni kocha za darmo i tak jak oni pierwszy zabiega o miłość i uwagę. Do głowy przychodzi jeszcze jedno porównanie – tak samo jak oni, Bóg bywa niezauważany.

– Kiedy widzę, jak oni mnie kochają, to myślę, że tak właśnie kocha Pan Bóg. Bezwarunkowo. Długo nie wiedziałam, do czego Pan Bóg mnie powołuje. Jestem kobietą niezamężną i przez długi czas myślałem, że powołaniem kobiety jest założyć rodzinę i mieć dzieci. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że moim powołaniem jest praca z osobami niepełnosprawnymi. Dzięki nim mam poczucie, że nie zmarnowałam swojego życia – uśmiecha się Dorota, która od 25 lat pracuje w Warsztatach Terapii Zajęciowej na wałbrzyskiej Piaskowej Górze.

Dzięki terapii zajęciowej Dorota i inni terapeuci mogą lepiej zrozumieć to, czego uczestnicy warsztatów często nie potrafią wypowiedzieć. Michał jest fanem papieża Franciszka, kocha go i wszystko, co robi, jest z nim związane. Gdy Michał jest na Mszy św., czeka tylko na moment, kiedy jest wspominany papież, i bez skrępowania, na cały głos wypowiada wraz z księdzem jego imię. Dotychczas ulepił z gliny już kilka "Franciszków". Co ciekawe, jego Franciszki na twarzy mają tylko wielkie oczy, tak jakby Michał wiedział, że Boży człowiek to taki, który widzi więcej. Jeden z nich był nawet przygotowany do wysłania papieżowi. Bo Michał najbardziej marzy o tym, żeby otrzymać od Ojca Świętego jego białą piuskę. Wszystko było już przygotowane, warsztatowicze samodzielnie kupili pudełko i znaczki do wysyłki. Jeden z nich napisał list w imieniu Michała, który nie posiada takiej umiejętności. Całą akcję niestety przerwała epidemia i list został niedokończony. Ceramiczny Franciszek czeka więc na wysyłkę i patrzy swoimi wielki oczami na podopiecznych Doroty.


Więcej przeczytasz "Gościu Świdnickim" 34/2020 na 23 sierpnia.