Razem rąbali drewno, gotowali leczo i uczyli sie haftowania

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 31.08.2020 14:49

W Marianówce ojcowie i córki przez weekend aktywnie spędzali czas, zdobywając nowe umiejętności.

Nad przyrządzanym posiłkiem czuwał Michał, główny organizator wyjazdu. Nad przyrządzanym posiłkiem czuwał Michał, główny organizator wyjazdu.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

O początkach inicjatywy mówi Michał Tekliński z Karkonoskiego Klubu Ojca, pomysłodawca wyjazdu, który jak dotąd na wszystkie biwaki jeździł z synem.

- Kiedyś, będąc w wilczkach, próbowałem coś takiego zorganizować, ale zgłosiło się tylko dwóch ojców z synami. Potem zostałem szefem wilczków, czyli akelą, i do mojej gromady należał syn Andrzeja, który już wtedy działał w Tato.net. Podchwycił pomysł i razem zorganizowaliśmy pierwszy wyjazd. Pierwszy nasz biwak odbył się na ogrodzie u ks. Stanisława Bakesa w parafii św. Wojciecha w Jeleniej Górze. A potem znaleźliśmy to miejsce w Marianówce i już tak jeździmy tutaj - wspomina. 

Dodaje, że idea była w nim, ale potrzebował zachęty, wsparcia w realizacji.

- Tak uzupełniając się, zaczęliśmy organizować wyjazdy ojców z synami, bo sami mieliśmy synów w takim wieku, że mogliśmy z nimi jeździć. Potem wpadliśmy na pomysł, żeby zorganizować coś podobnego dla ojców z córkami i to jest już nasz drugi tego typu wyjazd. Na pierwszym było jedynie 5-6 par, mimo otwartych zapisów na www.efektywenojcostwo.pl. Później było już coraz lepiej. Teraz staramy się robić cztery biwaki w ciągu roku, dwa na wiosnę i dwa na jesień. Informacje można też znaleźć na stronie Fundacji dla Rodziny (www.dlarodziny.eu) - mówi Michał.

Tym razem w spotkaniu wzięło udział 16 par (ojców z córkami). Wśród proponowanych atrakcji była gra terenowa, wspólne gotowanie lecza czy nauka haftowania.

- Sam się go nauczyłem całkiem niedawno. W czasie pandemii siedziałem w domu i coś trzeba było z sobą robić w wolnych chwilach, więc zacząłem haftować. Mam ze sobą kilka prostych wzorów i zobaczymy co to z tego wyjdzie - uśmiecha się organizator.

Wśród uczestników jest Tosia z Dzierżoniowa ze swoim tatą. Początkowo nie chciała jechać, ale teraz nie żałuje. - Większość dziewczyn jest dużo młodsza, ale mam tu jedną koleżankę z którą mogę pogadać. No i jest dużo czasu na bycie z tatą - podkreśla nastolatka.

Panowie nie zrażają się ograniczeniami i kapryśną pogodą, już planuję kolejny wyjazd na weekend od 4 do 6 września.